#Fundusze na zmiany: Wielkie pieniądze z Brukseli zmieniają nasz region
2021-09-17 11:37:56(ost. akt: 2021-09-17 15:19:47)
Artykuł
sponsorowany
Ważne jest mądre wykorzystanie środków unijnych, bo przecież kiedyś przestaną płynąć tak szerokim strumieniem, jak obecnie. I musimy być na to przygotowani – podkreśla Gustaw Marek Brzezin. Z marszałkiem województwa rozmawiamy o tym, na co wydaliśmy środki z poprzedniej perspektywy finansowej, i jakie są plany na lata 2021-2027.
Andrzej Mielnicki - Warmia i Mazury się wyludniają. Młodzi ludzie wyjeżdżą stąd, bo niektórzy są ciekawi świata, inni chcą więcej zarabiać. Nie obawia się pan, że jeszcze trochę, a będziemy regionem pięknym, ale starych ludzi?
Gustaw Marek Brzezin - Mam takie obawy. I zdaję sobie sprawę, że kluczem do przyszłości są młodzi ludzie. Jeżeli będziemy potrafili ich zatrzymać w regionie, ale także przyciągnąć innych, to możemy być spokojni o rozwój Warmii i Mazur. Mamy wiele walorów, choćby piękną przyrodę, poprawia się też jakość życia, poziom usług publicznych, edukacja, opieka zdrowotna czy dostęp do instytucji kultury. Nie mówiąc już oczywiście o infrastrukturze, gdzie nadrabiamy wieloletnie zaniedbania. Budujemy tę naszą atrakcyjność.
To co szwankuje?
Chodzi między innymi o zarobki. Płace na Warmii i Mazurach są jednymi z najniższych w Polsce. Powodów tego jest wiele, począwszy od położenia regionu, po strukturę naszej gospodarki, przez lata opartej na rolnictwie i sezonowej turystyce. Nie mamy przemysłu, i wcale nie mam tu na myśli hut. Musimy zabiegać o inwestorów, dużych, silnych, bo to oznacza miejsca pracy. Dlatego tak ważne są tereny inwestycyjne, które umożliwią zrównoważony rozwój, bo nie idzie nam tu o wspomniane huty. Cały czas wiążę chociażby wielkie nadzieje z naszymi około 80 hektarami koło lotniska w Szymanach. Myślę, że spokojnie mogłaby się tam ulokować światowa firma z branży, np. IT. Trzeba jednak pamiętać, że sam atrakcyjny grunt to mało, bo muszą być jeszcze kadry.
A młodzi wyjeżdżają...
I koło się zamyka. Nasi przedsiębiorcy przyzwyczajeni do wysokiego bezrobocia, nie konkurują ze sobą pod względem płacowym, bo cały czas im się wydaje, że nie muszą. Na szczęście sytuacja na rynku pracy poprawia się, także dzięki funduszom europejskim. Przybywa firm z branż nowoczesnych technologii, gdzie zwykle płaci się ludziom więcej. Są już w regionie firmy, które oferują nie tylko dobre zarobki, ale np. też mieszkania, chcąc przyciągnąć specjalistów.
Na pewno region się zmienia, w dużej mierze dzięki ogromnym funduszom unijnym, które do nas płyną. Gdzie bylibyśmy, gdyby nie było tych pieniędzy?
Nawet nie chcę sobie tego wyobrażać. Dlatego ważne jest mądre wykorzystanie tych pieniędzy, które przecież kiedyś przestaną płynąć tak szerokim strumieniem, jak obecnie. I musimy być na to przygotowani.
Pamiętam, że jeszcze nie tak dawno niektórzy politycy w regionie bili na alarm, że będziemy musieli zwracać pieniądze do Brukseli, bo nie radzimy sobie z ich zagospodarowaniem?
To polityka, tu akurat zupełnie niepotrzebna. Jeśli chodzi o wydatkowanie pieniędzy z RPO, a przypomnę, że na lata 2014-2020 mieliśmy do dyspozycji 1,728 mld euro, to jesteśmy w czołówce w kraju. Wartość podpisanych umów sięgnęła prawie 94 proc. przyznanej nam alokacji środków - pod tym względem jesteśmy na trzecim miejscu w kraju.
To nie będziemy musieli nic oddawać?
Ani jednego euro. A skuteczność wdrażania RPO dobrze obrazuje poziom certyfikacji, a więc poświadczenia wydatków, na podstawie których Komisja Europejska refunduje wydatki na inwestycje unijne. Na 2021 rok ten cel określony przez KE to było 792 mln euro, a już w połowie czerwca certyfikacja wyniosła 1,06 mld euro. Te środki zmieniają nasz region, w każdej sferze. Są katalizatorem rozwoju. A mówimy tu o ogromnych pieniądzach, bo szacujemy, że w ostatnich kilkunastu latach z różnych programów do regionu wpłynęło ok. 30 mld zł.
Patrząc na poprzednią perspektywę finansową na lata 2014-2020, z czego jest pan najbardziej zadowolony?
Chyba nie tylko ja, ale cały zarząd województwa, że pieniądze z RPO są zakontraktowane, a przecież przyszła pandemia, która zmieniła wszystko. Trzeba było szybko reagować na nową sytuację, wspierając np. kwotą 80 mln nasze placówki zdrowia, czy przedsiębiorców, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji z powodu obostrzeń. Tu na wsparcie firm trafiło 158 mln zł. To wymagało zmian w RPO. Mówiąc już o inwestycyjnych powodach do dumy, to oczywiście trzeba wskazać na szlak Wielkich Jezior Mazurskich, gdzie w ostatnich latach zostało zainwestowanych ok. 450 mln zł, z czego ok. 300 mln zł to dofinansowanie z RPO. Tak wielkich robót, budowy, modernizacji śluz i udrożnienie szlaków żeglugowych nie było tam od czasów wojny. Wokół Wielkich Jezior powstaje obecnie 300-kilometrowa ścieżka rowerowa. Wymienię jeszcze 132 mln zł dotacji na przebudowę Uranii czy podobną kwotę, która trafiła na wsparcie jednostek kultury jak też rewitalizację obiektów, w tym wielu sakralnych. To są tylko pojedyncze przykłady, ale nie ma dziedziny naszego życia, gdzie nie byłoby zaangażowania środków unijnych. Doskonałą okazją do bliższego zapoznania się z efektami dofinansowań są Dni Otwarte Funduszy Europejskich, które odbędą się w całym kraju w dniach 17-19 września.
Te wszystkie zmiany, jakie zachodzą w regionie, nie zawsze utożsamiamy z funduszami europejskimi, z tym często używanym skrótowcem RPO.
To prawda, ale jest to zrozumiałe. Nową drogę, odnowiony budynek widać z daleka. Inaczej jest chociażby w tzw. projektami miękkimi, które realizowane są z Europejskiego Funduszu Społecznego, który jest częścią RPO, a którymi objęto 17 proc. mieszkańców regionu. Aktywizacją zawodową objęto co drugiego bezrobotnego, co ważne - połowa z nich pracuje. Co drugi nauczyciel na Warmii i Mazurach podnosi kwalifikacje, a co trzeci uczeń zdobywa wiedzę i nabywa nowe umiejętności dzięki wsparciu z EFS.
Przed nami nowa perspektywa, pieniędzy jest więcej, bo 1,731 mld euro, choć początkowo nie było tak wesoło.
Bo według pierwszego podziału mieliśmy otrzymać pół miliarda euro mniej, co oczywiście miałoby negatywny wpływ na naszą gospodarkę, na rozwój całego regionu. Stąd nasza ogromna determinacja w walce o zwiększenie alokacji. Bo jak tłumaczyłem na spotkaniach, podczas rozmów w Komisji Europejskiej, skoro fundusz spójności ma wspierać biedniejsze regiony, to tak niekorzystny dla nas podział pieniędzy jest zaprzeczeniem tej idei. Nie byliśmy sami, wsparli nas samorządowcy, parlamentarzyści z regionu zarówno z opozycji, jak i koalicji rządzącej. Tu ogromne słowa podziękowania, bo chodzi o to, żeby ponad podziałami politycznymi dbać o region.
Czy wiadomo już na co wydamy te pieniądze?
Nie ma jeszcze budżetu, np. nie są znane jeszcze wszystkie „linie demarkacyjne”, to znaczy – na co będzie można przeznaczyć pieniądze z RPO, a na co z innych programów. Nie wiemy, ile pieniędzy będzie trzeba wyasygnować na ochronę klimatu. Myślę, że może jeszcze we wrześniu powinniśmy mieć jakiś obraz wstępnego budżetu RPO. Chcemy to zrobić jak najszybciej, ale jeszcze nawet nie została podpisana Umowa Partnerstwa między KE a polskim rządem. Trzeba trochę poczekać, ale nastroje są dużo lepsze, bo mamy jednak o pół miliarda euro więcej. Jesteśmy jedynym regionem, który ma ciut więcej pieniędzy niż w poprzedniej perspektywie. Na pewno część tych środków trafi na Wielkie Jeziora Mazurskie, sieć Cittaslow, na port w Elblągu czy Kanał Elbląski. W planach mamy budowę doliny lotniczej na terenach koło lotniska w Szymanach.
Branża turystyczna wiąże duże nadzieje z nową inteligentną specjalizacją regionu, którą miałoby być „zdrowe życie”, chodzi o szeroko rozumianą turystykę zdrowotną, usługi medyczne. Tyle że na to stawiają też inne regiony. Dlaczego nasze „zdrowe życie” ma przebić ich oferty?
Mamy większy potencjał, lepsze walory przyrodnicze. To tu są Zielone Płuca Polski. Stawiając na turystykę, musimy tworzyć silny klaster turystyczny. Nowa specjalizacja ułatwiłaby ubieganie się o środki. I co istotne pozwoliłaby na wydłużenie sezonu na Warmii i mazurach, a o całoroczną atrakcyjność też nam chodzi.
Andrzej Mielnicki
Zajrzyj koniecznie także na strony Regionalnego Programu Operacyjnego