Olu, zostaniesz na zawsze w naszych sercach
2021-10-12 16:15:08(ost. akt: 2021-10-12 16:26:41)
Ola od prawie roku walczyła o życie. Poszukiwała genetycznego bliźniaka, który mógłby zostać dawcą. 8 października Ola odeszła. Pożegnały ją tłumy. Rodzina, przyjaciele, znajomi... — Dziękujmy za ten czas, który Ola spędziła z nami. To była niezwykła osoba — mówią.
Po raz pierwszy o Oli Czyż pisaliśmy w sierpniu. Pod koniec listopada ubiegłego roku zdiagnozowano u niej chłoniaka. Dziewczyna czuła się bardzo źle. Ruszyło leczenie. Po chemioterapii niezbędny był przeszczep szpiku. Stąd poszukiwania genetycznego bliźniaka, który mógłby zostać dawcą.
— Zaczęło się od bólu pleców. Był ogromny. Lekarze, wizyty w przychodni, badania. Wszystko, co działo się po tym, pamiętam jak przez mgłę — opowiadała nam wtedy Ola. — Z dnia na dzień było coraz gorzej. Bywały momenty, w których myślałam, że już ni wytrzymam. Wyniki i natychmiast zostałam skierowana do szpitala w Olsztynie. 2/3 płuc było już zalane, ściągnięto mi litr płynu, wykonano drenaż. Szybko dowiedziałam się, że to nowotwór. Białaczka IV stopnia, najostrzejsza. Chwila załamania... Szybko jednak odrzuciłam czarne myśli i postanowiłam walczyć. Jestem już po 8 cyklach chemii, która trwa od 2 do 11 dni. Miałam już kilka razy przetaczaną krew. Są momenty, że czuję się bardzo źle, jestem osłabiona, wymiotuję, a ból paraliżuje moje ciało. Nie zamierzam się jednak poddać. To najtrudniejsza walka, jaką muszę stoczyć — walka o życie.
— Zaczęło się od bólu pleców. Był ogromny. Lekarze, wizyty w przychodni, badania. Wszystko, co działo się po tym, pamiętam jak przez mgłę — opowiadała nam wtedy Ola. — Z dnia na dzień było coraz gorzej. Bywały momenty, w których myślałam, że już ni wytrzymam. Wyniki i natychmiast zostałam skierowana do szpitala w Olsztynie. 2/3 płuc było już zalane, ściągnięto mi litr płynu, wykonano drenaż. Szybko dowiedziałam się, że to nowotwór. Białaczka IV stopnia, najostrzejsza. Chwila załamania... Szybko jednak odrzuciłam czarne myśli i postanowiłam walczyć. Jestem już po 8 cyklach chemii, która trwa od 2 do 11 dni. Miałam już kilka razy przetaczaną krew. Są momenty, że czuję się bardzo źle, jestem osłabiona, wymiotuję, a ból paraliżuje moje ciało. Nie zamierzam się jednak poddać. To najtrudniejsza walka, jaką muszę stoczyć — walka o życie.
Ola była bardzo aktywną 24-latką z głowę pełną pomysłów i mnóstwem marzeń. Po ukończeniu szkoły średniej wyjechała do Warszawy do pracy. Kiedy wróciła w rodzinne strony, była szczęśliwa, że znalazła pracę i ma przy sobie swoich najbliższych, przyjaciół i znajomych. Mieszkała z rodzicami i dziadkami w Szczytnie. Los innych osób nigdy nie był jej obojętny. Przez wiele lat oddawała krew i była zarejestrowana jako potencjalny dawca szpiku.
Białaczka wywróciła jej życie do góry nogami. Diagnoza brzmiała jak wyrok, ale Ola nie chciała się poddać. Chciała żyć.
Również rodzina i przyjaciele Oli nie chcieli bezczynnie czekać i zainicjowali poszukiwania jej bliźniaka genetycznego. Akcję nazwali: „Ola chce żyć”. Wydrukowali tysiące ulotek, setki plakatów i zaangażowali lokalne urzędy, organizacje, szkoły, przedszkola, firmy oraz media.
— Dzięki tym wszystkim ludziom wiem, że nie jestem sama. Walczę każdego dnia — mówiła Ola. — Nie jest łatwo, ale nie poddam się. Staję do walki z trudnym przeciwnikiem, ale wierzę, że dzięki wam, Bogu i lekarzom uda mi się wygrać tę wojnę.
Ola, jej rodzina, bliscy, znajomi i mieszkańcy Szczytna do końca wierzyli, że uda się znaleźć bliźniaka genetycznego i dziewczyna pokona chorobę. Mieszkańcy całego powiatu, ale i osoby z Polski rejestrowały się jako potencjalni dawcy i zachęcali innych do tego. Na apel Oli zgłosiło się półtora tysiąca osób.
Wiara w Boga pomagała Oli przetrwać trudny czas. Z ufnością i nadzieją czekała na chwilę, kiedy znajdzie się dawca i wyzdrowieje. To był jej cel i marzenie.
— Chciałabym wyzdrowieć — mówiła. — Mam jeszcze tyle marzeń, planów. Chciałabym nadrobić ten okropny czas i spędzić go z rodziną i znajomymi. Marzę o podróżach, zwiedzeniu świata, poznaniu innych kultur i obyczajów. Staram się cały czas myśleć pozytywnie. Uśmiecham się i idę przed siebie. Taka jestem. Rodzina i przyjaciele dają mi siłę i to coś, co mnie nakręca.
Taka była do końca...
Z dnia na dzień stan Oli ciągle się jednak pogarszał. 24-latka nie doczekała przeszczepu szpiku, którego dawcą miał być jej tata. W sobotę 2 października Ola miała problemy z oddychaniem. Dlatego dzień później wprowadzono ją w stan śpiączki farmakologicznej. 8 października zmarła.
— W takim wieku ludzie nie powinni umierać — mówią znajomi Oli. — To była wspaniała osoba, która zawsze niosła pomoc innym. Dobra, uśmiechnięta. Kiedy zaatakowała ją choroba, nie poddawała się. Miała wiele planów i marzeń. Mówiła, że zawierzyła swoje życie Bogu. Modliła się, a my z nią. Tak bardzo wierzyliśmy, że uda jej się pokonać chorobę...
Białaczka wywróciła jej życie do góry nogami. Diagnoza brzmiała jak wyrok, ale Ola nie chciała się poddać. Chciała żyć.
Również rodzina i przyjaciele Oli nie chcieli bezczynnie czekać i zainicjowali poszukiwania jej bliźniaka genetycznego. Akcję nazwali: „Ola chce żyć”. Wydrukowali tysiące ulotek, setki plakatów i zaangażowali lokalne urzędy, organizacje, szkoły, przedszkola, firmy oraz media.
— Dzięki tym wszystkim ludziom wiem, że nie jestem sama. Walczę każdego dnia — mówiła Ola. — Nie jest łatwo, ale nie poddam się. Staję do walki z trudnym przeciwnikiem, ale wierzę, że dzięki wam, Bogu i lekarzom uda mi się wygrać tę wojnę.
Ola, jej rodzina, bliscy, znajomi i mieszkańcy Szczytna do końca wierzyli, że uda się znaleźć bliźniaka genetycznego i dziewczyna pokona chorobę. Mieszkańcy całego powiatu, ale i osoby z Polski rejestrowały się jako potencjalni dawcy i zachęcali innych do tego. Na apel Oli zgłosiło się półtora tysiąca osób.
Wiara w Boga pomagała Oli przetrwać trudny czas. Z ufnością i nadzieją czekała na chwilę, kiedy znajdzie się dawca i wyzdrowieje. To był jej cel i marzenie.
— Chciałabym wyzdrowieć — mówiła. — Mam jeszcze tyle marzeń, planów. Chciałabym nadrobić ten okropny czas i spędzić go z rodziną i znajomymi. Marzę o podróżach, zwiedzeniu świata, poznaniu innych kultur i obyczajów. Staram się cały czas myśleć pozytywnie. Uśmiecham się i idę przed siebie. Taka jestem. Rodzina i przyjaciele dają mi siłę i to coś, co mnie nakręca.
Taka była do końca...
Z dnia na dzień stan Oli ciągle się jednak pogarszał. 24-latka nie doczekała przeszczepu szpiku, którego dawcą miał być jej tata. W sobotę 2 października Ola miała problemy z oddychaniem. Dlatego dzień później wprowadzono ją w stan śpiączki farmakologicznej. 8 października zmarła.
— W takim wieku ludzie nie powinni umierać — mówią znajomi Oli. — To była wspaniała osoba, która zawsze niosła pomoc innym. Dobra, uśmiechnięta. Kiedy zaatakowała ją choroba, nie poddawała się. Miała wiele planów i marzeń. Mówiła, że zawierzyła swoje życie Bogu. Modliła się, a my z nią. Tak bardzo wierzyliśmy, że uda jej się pokonać chorobę...
We wtorek 12 października w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Szczytnie odbyły się uroczystości pogrzebowe. Prośba Oli była następująca: „By w dniu jej pogrzebu wszyscy przybyli ubrani w jasne kolory, tak jak na wesele”. Żegnały ją tłumy.
Biała trumna, białe róże i zdjęcie uśmiechniętej Oli... Kiedy wynoszono z kościoła trumnę z ciałem ,zza chmur wyjrzało słońce. Towarzyszyło jej w ostatniej drodze na miejsce wiecznego spoczynku.
Po uroczystościach pogrzebowych na cmentarzu można było wspomóc finansowo Fundację DKMS zbiórką do puszek. Niech akcja pomocy innym chorym zainicjowana przez Olę trwa nadal. „Pomożesz, bo możesz”.
— Wszyscy byliśmy bardzo zaangażowani w pomoc, prosiliśmy kogo tylko się dało o rejestrację, żeby zwiększyć szanse Oli na znalezienie dawcy. Kibicowaliśmy, aby jak najprędzej znalazł się genetyczny bliźniak — wspomina pani Anna, która przyszła na cmentarz pożegnać Olę. — Tak do bazy trafiliśmy ja i mój mąż. Zarejestrowaliśmy się podczas akcji zorganizowanej na plaży w Szczytnie. 3 tygodnie temu otrzymaliśmy informacje, ze rejestracja przebiegła pomyślnie. Wierzyliśmy, że da radę. Czekaliśmy na dobre wieści. Byłaś taka dzielna, byłaś cudownym człowiekiem, którego historia poruszyła wiele serc. Dziękujemy, że mogliśmy być częścią poszukiwań, może jeszcze uda się komuś pomoc... Bardzo żałujemy że nie zdążyliśmy ci pomóc. Zostaniesz w naszej pamięci...
Biała trumna, białe róże i zdjęcie uśmiechniętej Oli... Kiedy wynoszono z kościoła trumnę z ciałem ,zza chmur wyjrzało słońce. Towarzyszyło jej w ostatniej drodze na miejsce wiecznego spoczynku.
Po uroczystościach pogrzebowych na cmentarzu można było wspomóc finansowo Fundację DKMS zbiórką do puszek. Niech akcja pomocy innym chorym zainicjowana przez Olę trwa nadal. „Pomożesz, bo możesz”.
— Wszyscy byliśmy bardzo zaangażowani w pomoc, prosiliśmy kogo tylko się dało o rejestrację, żeby zwiększyć szanse Oli na znalezienie dawcy. Kibicowaliśmy, aby jak najprędzej znalazł się genetyczny bliźniak — wspomina pani Anna, która przyszła na cmentarz pożegnać Olę. — Tak do bazy trafiliśmy ja i mój mąż. Zarejestrowaliśmy się podczas akcji zorganizowanej na plaży w Szczytnie. 3 tygodnie temu otrzymaliśmy informacje, ze rejestracja przebiegła pomyślnie. Wierzyliśmy, że da radę. Czekaliśmy na dobre wieści. Byłaś taka dzielna, byłaś cudownym człowiekiem, którego historia poruszyła wiele serc. Dziękujemy, że mogliśmy być częścią poszukiwań, może jeszcze uda się komuś pomoc... Bardzo żałujemy że nie zdążyliśmy ci pomóc. Zostaniesz w naszej pamięci...
Joanna Karzyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez