Nie było błędu w sztuce, więc dlaczego pacjentka Maksymowicza zmarła?
2021-10-28 17:26:06(ost. akt: 2021-10-28 17:24:19)
— Lekarz nie popełnił błędu w sztuce — mówi Wojciech Maksymowicz w rozmowie z Wirtualną Polską. Prof. Maksymowicz według dokumentów miał asystować przy operacji pacjentki, która zmarła niedługo po zabiegu. Jednak profesora nie było. Toczy się postępowanie w tej sprawie.
Według Sądu Okręgowego w Olsztynie nieobecność prof. Maksymowicza przy operacji 81-letniej pacjentki była błędem i że istnieje związek przyczynowy pomiędzy nieprawidłowym leczeniem kobiety a jej śmiercią. I odpowiada za to olsztyński szpital, którym kieruje właśnie polityk – podaje Wirtualna Polska.
Maksymowicz powiedział, że nie było błędu medycznego i zapowiedział podjęcie kroków prawnych.
— Nie byłem stroną procesu cywilnego, który państwo opisali, dlatego nie będę tego komentował. Jeżeli macie państwo pytania, to stroną był szpital, proszę zadać pytanie szpitalowi – powiedział Maksymowicz w rozmowie z WP — Zasadniczą kwestią jest to, czy w tej sprawie popełniono tam błąd w sztuce lekarskiej, czy nie. Tego nie rozstrzyga sąd cywilny, bo ten rozstrzyga o odszkodowaniu. Szósty rok jest prowadzone postępowanie prokuratorskie. Do tej pory nie stwierdzono przekonujących danych, które świadczyłyby o tym, że jestem w błędzie, a uważam, że nie było żadnego błędu w sztuce kolegi. Uważam, że jego postępowanie było normalne i właściwe. Powikłania nie były bezpośrednio związane z zabiegiem, a powikłaniami działań środków przeciwkrzepliwych.
— Nie byłem stroną procesu cywilnego, który państwo opisali, dlatego nie będę tego komentował. Jeżeli macie państwo pytania, to stroną był szpital, proszę zadać pytanie szpitalowi – powiedział Maksymowicz w rozmowie z WP — Zasadniczą kwestią jest to, czy w tej sprawie popełniono tam błąd w sztuce lekarskiej, czy nie. Tego nie rozstrzyga sąd cywilny, bo ten rozstrzyga o odszkodowaniu. Szósty rok jest prowadzone postępowanie prokuratorskie. Do tej pory nie stwierdzono przekonujących danych, które świadczyłyby o tym, że jestem w błędzie, a uważam, że nie było żadnego błędu w sztuce kolegi. Uważam, że jego postępowanie było normalne i właściwe. Powikłania nie były bezpośrednio związane z zabiegiem, a powikłaniami działań środków przeciwkrzepliwych.
Przypomnijmy. Pacjentkę przyjęto do Kliniki Neurologicznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Olsztynie w 2015 roku. Potrzebny był jej zabieg angiografii tętnic szyjnych, czyli badanie tętnic w organizmie, którego dokonuje się za pomocą prowadnika pozwalającego lekarzowi na uzyskanie precyzyjnego obrazu. Lekarzem, który miał przeprowadzić zabieg był Mariusz S., który był w trakcie specjalizacji. Miał go nadzorować prof. Wojciech Maksymowicz, który miał go zastąpić w razie problemów podczas operacji. Stan pacjentki po zabiegu pogarszał się. Niestety kobieta zmarła.
W 2020 roku sąd nakazał szpitalowi wypłatę rodzinie zmarłej zadośćuczynienia w wysokości 98 tys. zł. Szpital od tego postanowienia się odwołał.
Źródło: Wirtualna Polska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez