Pielęgniarka? To zdecydowanie ja
2022-01-25 07:10:00(ost. akt: 2022-02-01 12:25:00)
Diana Maniak-Brzezińska dla najmłodszych jest ciocią ze strzykawką, ale uczy też fachu studentów na UWM. Jest finalistką konkursu o Nagrodę Pielęgniarską Królowej Szwecji Sylwii.
— Zacznijmy... od początku. Kiedy pani pierwszy raz pomyślała, że zostanie pielęgniarką?
— Już w czasach nauki w gimnazjum i w liceum należałam do młodzieżowej grupy Joannitów. To stowarzyszenie, które prowadzi działalność propagującą nauczanie udzielania pierwszej pomocy. Poznałam tam wielu profesjonalistów: pielęgniarek, ratowników medycznych i lekarzy, którzy przekazywali nam ogrom swojej wiedzy. To właśnie tam zaszczepili mi bakcyla do udzielania pomocy ludziom, nauczyli, jak robić to w profesjonalny sposób. Następnie podjęłam studia na kierunku pielęgniarstwo i tak oto jestem w momencie swojego życia, w którym nie wyobrażam sobie siebie w innej pracy. Nie bez znaczenia jest też fakt, że moja mama jest pielęgniarką. Tak więc już od najmłodszych lat miałam do czynienia z tą profesją.
— Co panią zaskoczyło, gdy zaczęła pani pracować w zawodzie?
— Dużym zaskoczeniem było to, że tak wielu ludzi o rożnych charakterach i usposobieniach, nie zawsze pałający do siebie przysłowiową "miłością" w patowej sytuacji, w stanie podwyższonego ryzyka, są w stanie pominąć wszelkie niezgodności i ze sobą współpracować, stworzyć prawdziwy "team work" i zapewnić pacjentowi profesjonalną opiekę.
— A co sprawia, że jest to "pani zawód"?
— Każdy pobyt pacjenta w szpitalu należy do tych momentów w życiu, które wywołują u niego ogrom strachu o własne zdrowie i niepokój. To ja, jako pielęgniarka, jestem tą osobą, która towarzyszy pacjentowi w tych trudnych chwilach, dając mu poczucie bezpieczeństwa. Mogę tę profesję nazwać "swoją", bo z wykorzystaniem wiedzy i nabytych umiejętności mogę pomóc ludziom, którzy potrzebują mojej opieki i wsparcia.
— Co dziś jest najtrudniejsze w zawodzie pielęgniarki?
— Pomijając sam system pracy narzucony przez pandemię, to chyba to, że musimy wykazać się ciągłą kreatywnością w działaniu. Moi studenci śmieją się, że kreatywność to drugie imię każdej pielęgniarki. Jest to zawód, który nie przedstawia nam gotowych rozwiązań. Każdy pacjent jest indywidualną jednostką, którą musimy się zaopiekować wedle jego aktualnych potrzeb.
— Pracuje pani w szpitalu dziecięcym w Olsztynie. Jest więc pani — przepraszam za takie określenie — ciocią ze strzykawką. To specjalna misja?
— To bardzo powszechne, że dzieci-pacjenci nazywają nas ciociami. Z czasem nawet rodzice korzystają z tego przydomka. Sytuacja dotyczy szczególnie tych, którzy przebywają w szpitalu realizując długie schematy terapii. W kontakcie z dziećmi musimy wykazać się dużo większą wyrozumiałością. Należy też mieć na uwadze to, że w pediatrii mamy do czynienia z tak zwanym podwójnym pacjentem. Oprócz dziecka musimy otoczyć opieką również jego rodzica, który wielokrotnie jest równie zdezorientowany i zaniepokojony co dziecko.
— Są pacjenci, których szczególnie pani pamięta?
— Gdy pracowałam jeszcze w oddziale onkologii i hematologii dziecięcej to pacjenci przebywali w oddziale tygodniami, a nawet miesiącami. Także nie sposób jest ich zapomnieć. Z częścią z nich w dalszym ciągu utrzymuję kontakt pomimo zakończonego przez nich leczenia.
— A o czym nie chce się pamiętać?
— Myślę, że o ciężkich dyżurach. Czasami ogrom spraw, które musimy załatwić w jednym czasie, jest przytłaczający.
— Jest pani finalistką konkursu o Nagrodę Pielęgniarską Królowej Szwecji Sylwii. Otrzymała wyróżnienie Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. Ile mocy dało pani to wydarzenie?
— Już wzięcie udziału w konkursie stanowiło niesamowite doświadczenie i duże wyzwanie. To, że zostałam finalistką konkursu (bycie jedną spośród 6 osób docenionych z całej Polski), jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Możliwość przedstawienia swojego pomysłu przed pełną profesjonalistów komisją konkursową to zaszczyt. Rozmowy przeprowadzone w kuluarach z pozostałymi uczestniczkami konkursu dały mi przysłowiowego "kopa" do przemyślenia paru spraw związanych z naszą pracą zawodową i opieką nad pacjentami. Być może w przyszłym roku zaproponuję kolejny pomysł, kto wie?
— Wyróżnienie otrzymała pani za zgłoszony do konkursu projekt "Farmaceutyczny asystent seniora — wzornik medykamentów przyjmowanych przez pacjenta". O co w nim chodzi?
— Asystent to bardzo prosty sposób na to, aby uniknąć pomyłek w przyjmowaniu leków i ułatwić samoopiekę samym nestorom, a także rodzinom opiekującym się nimi i personelowi medycznemu. Sam pomysł obejmuje zestawienie przyjmowanych przez pacjenta medykamentów, uporządkowanie ich w tabeli wraz z dawkowaniem i określeniem nazw farmaceutycznych i nazw handlowych, aktualnie przyjmowanych przez pacjentów leków. Elementem dodatkowym, a zarazem kluczowym jest dołączenie do tego wszystkiego wzoru tabletki, którą pacjent przyjmuje. Dzięki wzornikowi pacjent będzie mógł zlokalizować, jakie tabletki przyjmuje, szczególnie gdy dojdzie do kryzysowej sytuacji np. do rozsypania przygotowanych w pudełku leków. W celu szczegółowego zapoznania się z pomysłem zapraszam do zajrzenia na fanpage konkursu na Facebooku — Queen Silvia Nursing Award Poland. Przedstawione są tam również pomysły wszystkich tegorocznych finalistek konkursu.
— Pielęgniarki muszą ładować baterie poza pracą. Ma pani wolny czas?
— Jaki wolny czas? Między pracą zawodową, zadaniami uniwersyteckimi, realizowaną specjalizacją, doktoratem, a opieka nad małym dzieckiem? Większość pielęgniarek i pielęgniarzy to bardzo zajęci ludzie. Powyższe — mówię trochę z żartem. A tak na serio — jak już znajdę chwilę dla siebie, to uwielbiam czytać książki o tematyce fantasy.
— Zapewne przed panią też fantastyczna przyszłość.
— Przede wszystkim chcę zakończyć wszystkie rozpoczęte zadania, a później wyznaczyć sobie kolejne.
— A jak powinien wyglądać w przyszłości zawód pielęgniarki?
— W mojej ocenie wszystko rozwija się w bardzo dobrym kierunku. Poziom specjalizacji naszej profesji i umiejętności, które nabywamy w procesie kształcenia dyplomowego i podyplomowego dąży do usamodzielnienia się naszego zawodu. Kto wie, może w przyszłości powstanie więcej samodzielnych gabinetów pielęgniarskich, w których będziemy mogły w pełni pokazać ogrom posiadanej wiedzy i wykorzystać ją z korzyścią dla pacjenta.
— W mojej ocenie wszystko rozwija się w bardzo dobrym kierunku. Poziom specjalizacji naszej profesji i umiejętności, które nabywamy w procesie kształcenia dyplomowego i podyplomowego dąży do usamodzielnienia się naszego zawodu. Kto wie, może w przyszłości powstanie więcej samodzielnych gabinetów pielęgniarskich, w których będziemy mogły w pełni pokazać ogrom posiadanej wiedzy i wykorzystać ją z korzyścią dla pacjenta.
ADA ROMANOWSKA
Diana Maniak–Brzezińska jest pielęgniarką w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym oraz wykładowcą w Katedrze Pielęgniarstwa na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. Została wyróżniona przez Naczelną Radę Pielęgniarek i Położnych w związku z udziałem w konkursie o Nagrodę Pielęgniarską Królowej Sylwii (Queen Silvia Nursing Award Poland). To pielęgniarski Nobel. W 2019 roku nagrodę zdobyła Agnieszka Napieralska z Glotowa, wówczas studentka pielęgniarstwa w Collegium Medicum Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez