Ostra jazda dziś nie popłaca
2022-02-07 20:31:00(ost. akt: 2022-02-07 17:01:01)
Miały być hamulcem dla kierowców, miały zmniejszyć liczbę wypadków, do których ciągle dochodzi na polskich drogach. Na razie tych tragedii wcale nie jest mniej, choć może łez jest nawet więcej, bo niektórym przychodzi płacić po kilka tysięcy złotych mandatu.
Drakońskie mandaty, które obowiązują od 1 stycznia tego roku, miały przyczynić się do poprawy bezpieczeństwa na polskich drogach. Czy tak się stało? Czy surowe kary sprawiły, że kierowcy jeżdżą ostrożniej, a — co najważniejsze mniej jest wypadków, mniej zabitych?
Minął dopiero miesiąc, więc na wiarygodną ocenę jest jeszcze za wcześnie. Wydaje się jednak, że po miesiącu od wejścia w życie nowego taryfikatora, który znacznie zaostrzył kary, praktycznie jedynym efektem zmian jest szeroki strumień pieniędzy, który zaczął płynąć z kieszeni kierowców do budżetu państwa.
Co ze słynną „pięćdziesiątką”?
Policja przedstawiła pierwsze wnioski z nowelizacji Prawa o ruchu drogowym, która weszła życie od 1 stycznia. Nowela m.in. podwyższyła maksymalną wysokość grzywny, którą może nałożyć sąd z 5 do 30 tys. zł oraz podwyższyła kwoty mandatów nakładanych przez policję, do 5 tys. zł.
Jak wynika z z danych Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji, w styczniu aż o 55 procent spadła liczba przypadków przekroczenia prędkości o ponad 50 kilometrów na godzinę w terenie zabudowanym. Jest mniej o 29,5 proc. wykroczeń kierowców wobec pieszych i o ponad jedną czwartą mniej przypadków nieprawidłowego wyprzedzania. Mamy też wyraźny spadek, bo 15 proc. przypadków nieustępowania pierwszeństwa innemu pojazdowi.
To, co od razu rzuca się w oczy z tej statystyki, to zdecydowany spadek wykroczeń, za które kary są najwyższe. Jak widać, dużo mniej kierowców przekracza słynną „pięćdziesiątkę”, czyli dozwoloną prędkość o 50 kilometrów na godzinę w obszarze zabudowanym. Także na Warmii i Mazurach statystyki pokazują, że kierowcy mocno zdjęli nogę z gazu.
— Liczba tych wykroczeń znacznie spadła — mówi asp. Tomasz Markowski, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Olsztynie. — W styczniu ubiegłego roku roku zanotowaliśmy w województwie 48 takich wykroczeń, podczas gdy w styczniu tego roku jedynie 29.
To nie dziwi, bo mandaty za to są dotkliwe. Przekonał się o tym choćby 25-letni kierowca, który w Ełku w obszarze zabudowanym przekroczył dozwoloną prędkość o 57 km/h. Nie dość, że stracił prawo jazdy na 3 miesiące, to jeszcze dostał 1500 zł mandatu i zarobił 10 punktów karnych. To musi boleć.
Nie ma co uszczuplać portfela, tym bardziej że przy takich szybkościach łatwiej o wypadek, a policyjnych kontroli jest coraz więcej. Widać to po samej liczbie nałożonych mandatów. W styczniu ubiegło roku policjanci na Warmii i Mazurach ukarali kierujących i pieszych 7251 mandatami, podczas gdy w styczniu tego roku wystawili ich już 8106. Z tego za wykroczenia związane z przekroczeniem prędkości policjanci wystawili w styczniu 2021 roku prawie 4,7 tys. mandatów, a w styczniu tego roku już niemal 6,9 tys. mandatów.
Mandatów jest więcej, a liczba wypadków wcale nie zmalała. Według tego, co przedstawiła KGP dane pokazują, że w styczniu tego roku było tyle samo wypadków, co w styczniu 2021 roku (1230). W wypadkach zginęły 144 osoby, a rok temu w styczniu na drogach śmierć poniosło 147 osób. Na podobnym pułapie była też liczba zatrzymanych nietrzeźwych kierujących. Ujawniono 5231 kierujących, którzy wsiedli za kierownicę na tzw. podwójnym gazie.
Na drogach Warmii i Mazur wypadków było minimalnie więcej, bo 54, a w styczniu ubiegłego roku o jeden mniej. Zginęło więcej osób na drogach. Ofiar śmiertelnych w ubiegłym miesiącu było dziewięć, a w styczniu 2021 roku — 5.
Na drogach Warmii i Mazur wypadków było minimalnie więcej, bo 54, a w styczniu ubiegłego roku o jeden mniej. Zginęło więcej osób na drogach. Ofiar śmiertelnych w ubiegłym miesiącu było dziewięć, a w styczniu 2021 roku — 5.
Rowerzyści
Jak widać zaostrzenie mandatów w żaden sposób, przynajmniej na razie nie przyczyniło się do zmniejszenia liczby wypadków, a tym samym poprawy stanu bezpieczeństwa na drogach. Bo to, że policjant przyłapał kierowcę na zbyt szybkiej jeździe nie oznacza, że dzięki temu na drodze zrobiło się bezpieczniej. Stawianie w ten sposób sprawy to czysta demagogia.
Tu warto dodać, że limit punktów karnych nie zmienił się i nadal wynosi 24 pkt. Ale punkty karne kasują się dopiero po 24 miesiącach od ostatniego wykroczenia. A jednorazowo można dostać aż 15 punktów karnych.
Na pewno muszą się mieć na baczności rowerzyści, bo teraz jazda rowem po piwku, to igranie nie tylko z życiem, ale też wizja sporych kłopotów finansowych. W styczniu policjanci ukarali w regionie kilku rowerzystów za jazdę po alkoholu. A kary są surowe. Zgodnie z nowelizacją za jazdę rowerem w stanie po użyciu alkoholu, czyli na poziomie od 0,2 do 0,5 promila grozi mandat karny w wysokości 1000 złotych. Kiedy rowerzysta jest nietrzeźwy, czyli poziom alkoholu w jego organizmie jest większy niż 0,5 promila wysokość mandatu wzrasta do 2 500 złotych.
Widmo takiego mandatu powinno podziałać na wyobraźnię. Ale, czy z czasem kierowcy zamiast baczniej stosować się do przepisów, po prostu przyzwyczają się do ryzyka? Jeśli tak się stanie, to na drogach nic się nie zmieni.
— Jeden miesiąc to zbyt krótki okres, by ocenić efekt nowych przepisów, wyciągać daleko idące wnioski — uważa Andrzej Markowski, psycholog transportu. — Na razie są to obserwacje policjantów, co do ogólnie wolniejszej jazdy kierowców, zresztą wszyscy to jakoś zauważmy. Być może jest to trochę takie widzenie życzeniowe niż rzeczywiste, bo gdy chodzi o liczbę wypadków oraz zabitych to tutaj żadnej zmiany nie ma. To, co obserwujemy, to też na pewno to wzajemne ostrzeganie się kierowców światłami o policyjnej kontroli, ten solidarny sprzeciw przeciwko tym horrendalnym mandatom.
Moim zdaniem
Dziś mandaty w Polsce są jednymi z najwyższych w Europie, choć przed ich podwyżką były już jednymi z surowszych w porównaniu do przeciętnej płacy. Jednak po hasłem walki z piratami drogowymi poszły jeszcze bardziej w górę. Kilkukrotnie. Pytanie, co zrobią ci wszyscy spece od ruchu drogowego (wszak w Polsce każdy zna się na wszystkim), kiedy Polacy już ochłoną z pierwszego szoku wywołanego drakońskimi karami? Co jeśli nie zmienią nawyków za kierownicą, co gdy liczba wypadków i zabitych na drogach wcale nie zacznie maleć? A tak się dzieje. Pewnie znowu powiedzą, że trzeba dokręcić kierowcom śrubę. Ale to droga donikąd!
Andrzej Mielnicki
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Paul Mark . #3090828 8 lut 2022 00:37
Statystyka nie kłamie.Potworny bubel prawny którego efektem jest eksterminacja materialna kierowców i ich rodzin.I taka kodyfikacja nie ma nic wspólnego z prawem sprawiedliwością i zwyczajną uczciwością . Kierowca staje się tu ofiarą człowiekiem do bicia i ograbienia.Karę nawet tę niespłacalną można nałożyć zawsze.Dla tysięcy rencistów kara 30 000 zł to rzeczywisty wyrok śmierci głodowej.Bez korelacji dochodu do wysokości grzywny te działania to bandytyzm prawniczy.
Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz