Gdzie podziali się mieszkańcy Olsztyna?
2022-02-09 07:16:58(ost. akt: 2022-02-08 18:02:40)
Widmo wyludnienia zagląda coraz bardziej w oczy naszemu regionowi. Kurczy się też liczba mieszkańców Olsztyna. A problemy dodatkowo komplikuje fakt, że tak naprawdę nie wiemy, ilu dokładnie jest nas.
Jeszcze kilkanaście lat temu cieszyliśmy się, że Warmia i Mazury to region ludzi młodych, a więc z wielką perspektywą, którą daje młodość. Dziś wszystko się zmieniło, a na dodatek pandemia przyszła, która nasiliła problemy demograficzne. W ciągu ostatniej dekady ludność Warmii i Mazur zmalała o 36 tysięcy. Depopulacja zagląda w oczy większości gmin naszego regionu.
Na 116 gmin jedynie 35 nie zanotowało w ostatnich 20 latach ubytku mieszkańców.
Największe problemy demograficzne mają gminy zlokalizowane w północnym pasie województwa, ale nie tylko, bo z tym problemem zmaga się także stolica regionu. Na to zresztą zwrócili ostatnio uwagę olsztyńscy działacze PiS. Dane, które przedstawili, mocno zaskoczyły. Okazuje się, że najwięcej mieszkańców Olsztyn miał w 2008 roku, kiedy liczył dokładnie 174026 osób. Od tego roku stale nas ubywa. Jak wyliczył radny radny PiS Radosław Nojman na podstawie danych z Urzędu Miasta od 2008 roku ubyło 15 200 mieszkańców, czyli blisko 9 proc. populacji, a jednocześnie blisko o 9 proc. zwiększyła się populacja osób w wieku powyżej 60. roku życia.
Z danych przedstawionych przez PiS wynika, że w 2021 roku Olsztyn liczył 158,8 tys. mieszkańców a dwa lata temu — 161,1 tys. To, że jest nas mniej, martwi, bo rodzi to kolejne problemy społeczne czy gospodarcze, choćby z powodu brak rąk do pracy. Szkopuł w tym, że nie bardzo wiemy, ile jest nas mniej.
Dane, które przedstawili radni PiS znacznie różnią się o tych, które podaje GUS. Według GUS na koniec 2019 roku liczba ludność Olsztyna wynosiła 171 979, a na koniec 2020 roku — 171 249. Te liczby znacznie różnią się od tych, które podali radni PiS. Różnica jest spora, bo rzędu ok.10 tysięcy, a to już nie jest igła w stogu siana.
Gdzie są ci mieszkańcy, bo przecież nie wyparowali?
— Moja interpelacja do prezydenta Olsztyna nie wzięła się znikąd — tłumaczy radny Nojman. — Właśnie dlatego, że rozbieżności te są znaczne. Domyślam się, że chodzi tu o kwestie meldunkowe i kwestie deklarowanego miejsca zamieszkania. Tu jest, myślę, główna przyczyna, bo chociażby studenci podczas spisów mogą deklarować zamieszkiwanie w Olsztynie.
Skąd mogła się wziąć ta ogromna różnica w statystkach? Jak się okazuje z liczeniem ludzi jest wielki problem, wynikający choćby z dużo większej niż kiedyś mobilności. Jest też kwestia zastosowanych kryteriów, bo tych wariantów liczenia ludności jest ponad dwadzieścia.
— Ludność Olsztyna tak jak dla innych miast liczona jest zgodnie z definicją krajową — wyjaśnia Janusz Pappelbon, zastępca dyrektora Urzędu Statystycznego w Olsztynie. — Według krajowej definicji zamieszkania do ludności danej gminy zalicza się osoby tam zamieszkujące, przebywające przez okres co najmniej trzech miesięcy. Oznacza to, że w liczbie ludności Olsztyna ujęci są stali mieszkańcy, czyli osoby zameldowane z wyjątkiem tych mieszkańców, którzy wyjechali nad ponad trzy miesiące do innej gminy w kraju. Są też ujęte osoby przybyłe z innego miejsca w kraju na okres ponad trzech miesięcy.
A to oznacza, że w tej grupie mogą być też np. studenci, którzy mieszkają w Olsztynie, bo tu studiują, ale nie meldują się na pobyt czasowy.
Jak tłumaczy wicedyrektor Pappelbon, obecnie GUS opiera swoje dane na ostatnich wynikach narodowego spisu powszechnego ludności, czyli tego jeszcze z 2011 roku, odpowiednio przeszacowując te dane co roku metoda bilansową w oparciu o liczbę zgonów, urodzeń i migracji. Ale bazą jest spis z 2011 roku. Natomiast Urząd Miasta opiera się na swoim rejestrze, gdzie są osoby zameldowane na stałe i na pobyt czasowy. Jak widać te dane są bardzo różne.
— A wynika to z różnic definicyjnych — mówi Janusz Pappelbon. — Podając liczbę ludności ważna jest świadomość definicji , według jakiej definicji jest to podana liczba.
Oczywiście nie byłoby tych wątpliwości, gdybyśmy znali już wyniku ubiegłorocznego spisu powszechnego, ale te w ujęciu dla województw mają być dopiero w kwietniu. Te dane będą najbliższe rzeczywistej liczby mieszkańców Olsztyna. Na razie poznaliśmy dane w ujęciu krajowym. Według wstępnych wyników Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2021 ludność Polski liczyła 38 179,8 tys. osób i w porównaniu do spisu w 2011 roku, zmniejszyła się o 0,9 proc.
Z dużych miast w regionie problemów z wyludnianiem się nie ma Ełk. W 2020 liczył 62 125 mieszkańców, to o półtora tysiąca więcej niż w 2016 roku. A na przestrzeni lat 2000-2020 Ełk zanotował wzrost ludności o 12,3 proc. Z miast w naszym regionie wyższy wskaźnik miała tylko Lubawa (wzrost o 12,8 proc). Ełk jest też najgęściej zaludnionym miastem w regionie, polską Dhaką czy Manilą. Mieszka tu aż 2941 osób na kilometr kwadratowy, podczas gdy gęstość zaludnienia w województwie wynosi zaledwie 59 osób na 1 km kwadratowy.
Andrzej Mielnicki
Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Never #3091018 9 lut 2022 14:27
kolejne kłamstwo POwskiej propagandy i PZPRowskich i ZOMOwskich sondarzowni - przeciez Paulów Marków przybywa no więc jak to jest?
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-7) odpowiedz na ten komentarz
basilo #3090971 9 lut 2022 09:48
Po ludzie mondrzy są i wolo mieszkać pod miastem. Swój dom, a nie sonsiedzi co dzien rano i psy. Ja z moim bardzo lubie tak mieszkać. Kto to wymyślił, pies powinien w budzie mieszkać
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz
Stary dziad #3090957 9 lut 2022 08:25
To ciekawe, że obecny rząd jest pierwszym od 1945 za którego ubywa mieszkańców Olsztyna. Tak to właśnie jest jak się wstaje z kolan a wszystkie wskaźniki pokazują, że Polakom żyje się coraz lepiej.
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz