Film "Opowiedz mi o mnie" walczy o nagrodę Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Reżyser Maciej Miller pochodzi z Olsztyna
2022-05-30 14:24:22(ost. akt: 2022-05-30 19:22:54)
Trwa Krakowski Festiwal Filmowy. O statuetkę Złotego Lajkonika walczy olsztyński reżyser Maciej Miller. Film „Opowiedz mi o mnie” realizowany był m.in. na Warmii. Opowiada o szukaniu swojej tożsamości.
Wśród filmów dokumentalnych, krótkometrażowych i animowanych z całego świata, jak zawsze silną reprezentację w programie Krakowskiego Festiwalu Filmowego są polskie produkcje. Jeden z nich „Opowiedz mi o mnie” wyreżyserował reżyser z Olsztyna. To krótkometrażowy dokument. Opowiada historię porzuconej w szpitalu Magdy, która nigdy nie poznała swojej biologicznej matki. Brak własnego miejsca i poczucia tożsamości nie pozwalają jej normalnie żyć. Dziewczyna chce rozwikłać zagadkę oraz dowiedzieć się kim naprawdę jest. Czuje, że prawda może ją wyzwolić i pomóc w poradzeniu sobie z ciężarem, jaki nosi. Bohaterka wyrusza w emocjonalną podróż, by w końcu odnaleźć siebie.
— „Opowiedz mi o mnie” jest filmem krótkometrażowym, ma 22 minuty, a praca nad nim trwała około trzech lat. Długo trwało wypracowanie relacji z moją bohaterką. Musieliśmy otworzyć się na siebie nawzajem. Jako reżyser bardzo ją wspierałem. Zaprzyjaźniliśmy się — zauważa Maciej Miller, reżyser. — Skąd pomysł na taki film? Kiedyś w mediach społecznościowych natrafiłem na grupę, w której ludzie poszukują swoich rodzin. Ich historie niezwykle mnie poruszyły. Na początku chciałem zrobić film, który bazowałby na kilku postach. Chciałem zrobić film o poszukiwaniach po prostu. Na podstawie tekstów, jakie pojawiały się w grupie. Oczywiście dodałem ogłoszenie, na które odpowiadali różni ludzie. W końcu odezwała się Magda. Wiedziałem, że to jej szukam. Miała w sobie niespotykaną wrażliwość. Gdy pokazałem ją mojemu opiekunowi, dokumentaliście Pawłowi Łozińskiemu, powiedział, że „warto za nią pójść”. I tak się zaczęło. Poszedłem za tą historią. W dokumencie niesamowite jest to, że ta historia zaczyna reżyserować reżysera, a nie odwrotnie.
Część filmy była realizowana w Olsztynie, choć bohaterka związana jest z Dolnym Śląskiem.
— Film jest mocno olsztyński. Nie tylko ja pochodzę z Olsztyna, ale również montażystka Monika Stachowicz jest też stąd. Film jest również współfinansowany przez Warmińsko-Mazurski Fundusz Filmowy. Nagraliśmy tu też kilka scen, ale wyszło to organicznie. To moje miasto i tu najlepiej się czuję. Tak naprawdę we wszystkich filmach pojawia się jezioro. W tym filmie nie mogło być inaczej — podkreśla Maciej Miller. — Pierwszy publiczny pokaz, czyli premiera, odbył się podczas Krakowskiego Festiwalu Filmowego 30 maja w poniedziałek. Ale planowany jest również na początku czerwca online na stronie festiwalu.
Czy film Macieja Millera ma szansę na nagrodę? Komisja Warmińsko-Mazurskiego Funduszu Filmowego zauważyła wysoki poziom artystyczny i realizacyjny debiutu. Walorem filmu są zdjęcia.
— Gdy chodziłem do liceum, do olsztyńskiej „dwójki”, rodziła się we mnie fascynacja filmem. Interesowałem się wówczas sportem i rowerami BMX. Często bywałem w skate parkach i robiłem zdjęcia i filmy znajomym — wspomina Maciej Miller. — Natrafiałem wówczas na dobrych ludzi, którzy mnie napędzali. I tak krok po kroczku rodziła się we mnie pasja. Później wyobraźnia podpowiadała mi, co mógłbym robić w przyszłości, a nauka w Gdyńskiej Szkole Filmowej była trampoliną do dorosłego filmowego życia. Poza tym rodzice bardzo mnie wspierali. Miałem też wujka, który był moim mentorem. Wszyscy pomagali mi szukać siebie. Myślę, że znalazłem to, czego szukałem właśnie w kamerze.
Zanim jeszcze Maciej trafił do szkoły filmowej, zrealizował film o wujku, który opiekował się chorą matką.
— Nie za bardzo wiedziałem, jak to się robi, ale poszedłem za emocjami. Gdy film trafił na jeden z festiwali, po pierwszym pokazie podeszła do mnie roztrzęsiona kobieta. Była w podobnej sytuacji jak mój wujek i czuła się osamotniona w tym problemie. Odnalazła w filmie wsparcie. Podziękowała mi i powiedziała, że dałem jej siłę. Poczułem wtedy, że to, co robię, ma sens — opowiada Maciej Miller. — Świata nie zmienię, nie wywrócę go do góry nogami, ale jeśli chociaż jedna osoba coś poczuje, to jest to mój sukces.
ADA ROMANOWSKA
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Stary dziad #3100518 30 maj 2022 19:15
Bo ja lubię jednorożce. Nie muszą być nawet tęczowe bo i tak po mojej nimi zabawie zawsze są brązowe...
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
basilo #3100501 30 maj 2022 14:55
Złotego lajkonika ? A może o tęczowego jednorożca ?
odpowiedz na ten komentarz