Lekarz odpowie za błąd podczas porodu? Czy przyczynił się do niepełnosprawności dziecka?
2022-06-19 13:35:06(ost. akt: 2022-06-20 12:19:52)
W jednym z niepublicznych olsztyńskich szpitali urodziło się niepełnosprawne dziecko. Zdaniem prokuratury to ginekolog miał nieprawidłowo monitorować przebieg porodu. Sprawę prowadzi Sąd Rejonowy w Olsztynie.15 lipca nastąpi ogłoszenie wyroku.
Sprawa nieudanego porodu ciągnie się od 2014 roku. Pani Katarzyna zaszła w ciążę i czekała na poród, który miał nastąpić 26 listopada. W wyznaczonym terminie nie doszło jednak do rozwiązania. Kobieta została przyjęta 3 grudnia roku do niepublicznego szpitala ginekologiczno-położniczego w Olsztynie. Trzy dni później doszło do porodu, podczas którego wystąpiły komplikacje. Panią Katarzyną O. opiekował się ginekolog Jan M. Jak ustalił prokurator, lekarz zaniechał podjęcia decyzji o kontynuowaniu zapisu KTG, monitorującego pracę serca rodzącego się dziecka. Poprzez zaniechanie działań, mogących wykluczyć, zminimalizować albo zneutralizować niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia dziecka, zadziałał na jego szkodę.
Gdy okazało się, że główka dziecka owinięta jest pępowiną, zdecydowano o cesarskim cięciu. Dziecko wydobyto po 20 minutach, a lekarze ocenili stan na skrajnie ciężki. Otrzymało jeden punkt w 10-stopniowej skali Apgar. Laura urodziła się w stanie krytycznym z mocnym niedotlenieniem. Jest niepełnosprawna.
Na rozprawie, która odbyła się 15 czerwca w olsztyńskim Sądzie Rejonowym, lekarz stwierdził, że wykonywał wszystko zgodnie z odpowiednimi zaleceniami.
— Pan doktor nie przyznaje się do winy — powiedział mediom Maciej Osowicki, obrońca lekarza. — Prokuratura doszła do wniosku, że nie można tutaj mówić o umyślności w działaniu pana doktora i akt oskarżenia został skierowany do sądu z zarzutem popełnienia tego czynu w sposób nieumyślny.
Obrońca lekarza podkreśla, że niektórych skutków porodu nie da się przewidzieć. Tak było również w tym przypadku.
— Poruszamy się tutaj w kwestii przewidywania możliwości wystąpienia pewnych zdarzeń w trakcie tego porodu, które naszym zdaniem — mimo wielu opinii, które zostały wydane — pan doktor przewidzieć nie mógł — dodał obrońca. — Po po prostu były to rzeczy, których nie można było w żaden sposób zdiagnozować medycznie. Były to powikłania niezależne od pracy ginekologa i położnej.
Obrońca podkreśla również, że o tym, że lekarz nie popełnił błędu, świadczy sam akt oskarżenia. Został on skierowany do sądu z zarzutem popełnienia tego czynu w sposób nieumyślny.
Do tej pory odbyło się kilkanaście posiedzeń sądu. Jeśli sąd orzeknie, że podczas porodu doszło do błędu lekarskiego, szpital będzie musiał zapłacić matce dziewczynki odszkodowanie. To nie przywróci zdrowia dziewczynce, ale pomoże opłacić kosztowne leczenie, któremu poddawana jest Laura.
To nie pierwszy proces w Olsztynie, który dotyczy błędu w czasie porodu. Ginekolodzy Mariusz P. i Tomasz W. byli oskarżeni o to, że w sierpniu 2004 roku dopuścili się błędu lekarskiego. Mimo wskazań nie prowadzili ciągłego monitoringu pracy serca płodu. Wskazywało ono na nieprawidłowości, na skutek czego doszło do niedotlenienia płodu. Dziecko nie było w stanie samodzielnie żyć, po trzech latach zmarło. W wyniku tego doszło do komplikacji, które spowodowały nieodwracalną, ciężką chorobę u noworodka. W 2009 roku sąd skazał ich na kary jednego roku w zawieszeniu na dwa lata oraz na grzywny po 5 tys. zł.
ar
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez