WM.pl
15 maja 2025, Czwartek
imieniny: Dionizego, Nadziei, Zofii
  • 7°C
    Olsztyn

  • Cywilizacja
  • Rodzina
  • Biznes i ekonomia
  • Moto
  • Redakcja poleca
  • Rolnicze abc
  • Moje Mazury
  • Poczta
  • Ogłoszenia
  • Anty-defamation
  • Kongres Przyszłości
  • Europe Direct
  • Plebiscyt Sportowy
  • Krasnal.info
PODZIEL SIĘ

Bycia ojcem mężczyzna uczy się krok po kroku

2022-06-23 15:53:43(ost. akt: 2022-06-23 15:59:18)

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

W roli ojca nie chodzi o to, żeby pozostawić swoim dzieciom dom, pieniądze czy samochód. W roli ojca chodzi o to, aby pozostawić swoim dzieciom wspomnienia, których nigdy nie zapomną. Wspomnienia, do których już zawsze będą chciały wracać. Takie wspomnienia mają dzieci pana Henryka Wysoczarskiego.

Warto przeczytać

  • Silna gospodarka to gwarancja naszego bezpieczeństwa
  • Kurierzy z Warmii i Mazur pod lupą
  • Nie żyje zastępca dowódcy 1. Mazurskiej Brygady Artylerii
Bycie tatą to umiejętność, której mężczyzna się uczy krok po kroku. Szczęściarzom, którym dane było urodzić się dzieckiem cudownego ojca, z reguły wystarczy, że sięgną wstecz pamięcią oraz przystosują dobre wzory do współczesności i do specyfiki swoich dzieci. Inni, czyli większość, potrzebują nauczyć się roli ojca, tak jak innych ról w życiu – obserwując innych, eksperymentując i wyciągając wnioski, popełniając i naprawiając błędy. Najważniejsze to kochać dziecko, zapewniać mu poczucie bezpieczeństwa i poświęcać mu dużo czasu.

Dobry człowiek, mąż i ojciec
Pan Henryk Wysoczarski urodził się 1 stycznia 1928 roku. Dziś ma 94 lata i jest dla swoich dzieci, wnuków i prawnuków wzorem do naśladowania. To wspaniały ojciec, dziadek i pradziadek, który pomimo życiowych trudów ma dla swoich bliskich dobre słowo. Rodzina jest jego całym światem, to dla nich ciężko pracował wiele lat i starał się, by w życiu niczego im nie brakowało. Nie tylko materialnie, ale i duchowo, bo pan Henryk to człowiek o sercu pełnym miłości i dobroci. Jest szczęśliwy wtedy, kiedy jego najbliżsi są zdrowi, bezpieczni i nie mają zmartwień.
Dzieci, wnuki i prawnuki zajmują w jego sercu szczególne miejsce, widać to w jego wzroku, gdy na nich patrzy i w każdym geście. Jego spracowane dłonie pokazują, ile przeszedł w życiu, jednak jego uśmiech i pełne zadumy oczy mówią, że dla swoich bliskich jest w stanie zrobić wszystko…
— Tata to nasza ostoja. Człowiek, któremu zawdzięczamy nie tylko życie, ale i szczęśliwe dzieciństwo oraz cudowne wspomnienia — mówi pani Urszula Gołębiowska, córka pana Henryka. — Tatuś zawsze szanował drugiego człowieka i tego samego nauczył nas. To dobry człowiek, który całe swoje życie ciężko pracował. Po powrocie z pracy jadł obiad i szedł pracować w naszym gospodarstwie. Kocha zwierzęta i przyrodę. Chociaż skończył już 94 lata, jest wsparciem dla całej rodziny. Potrafi wysłuchać i, jeśli trzeba, doradzić. Czasem zastanawiam się, jak trzeba mieć w sobie dużo miłości, żeby starczyło dla tak licznej rodziny.
Dzieci pana Henryka mają dużo szczęścia, że mają takiego tatę, o którym można po prostu marzyć. Takiego, który zawsze jest przy nich, gdy go potrzebują. Który zarówno tuli w smutku, jak i jednocześnie jest świetnym kompanem do zabawy, rozmowy, pomocy. Jest zawsze wtedy, gdy dziecko potrzebuje wsparcia, w chwilach trudnych i w tych pięknych, radosnych. Mówiąc krótko – prawdziwy tata to taki, który szczerze kocha i daje dzieciom poczucie bezpieczeństwa oraz pewność, że cokolwiek się zdarzy, on będzie z nimi.
— Teraz my jesteśmy już rodzicami i dziadkami, którzy kochają bezgranicznie swoje dzieci i dbamy o nie, jak tylko potrafimy. Gdy sami zostaliśmy rodzicami, zrozumieliśmy obawy i troski naszych rodziców — mówią dzieci pana Henryka. — Miłość rodzica do dziecka jest bardzo silna. Najsilniejsza na świecie. Chyba nie istnieje większa miłość. Bycie rodzicem to tak naprawdę droga kręta i często wyboista. Nie jest usłana różami i nikt tak też nigdzie nie pisze, że będzie łatwo wychować dziecko. Bywa ciężko, czasem naprawdę bardzo ciężko, ale my, rodzice, szybko zapominamy o tych złych stronach życia w domu z takim małym łobuzem i cieszymy się każdą wspólną chwilą. Nauka chodzenia, pierwsze słowo, pierwsze wspólne wakacje. Nawet jak jest ciężko, to jest to dla nas najpiękniejszy czas w życiu. Nikt nie zabierze nam wspomnień i tych chwil. Dziś wiemy, ile trudu wymaga wychowanie dzieci i ze wzruszeniem myślimy o tacie, który zajmuje w naszym sercu szczególne miejsce. Wiemy, że zawsze możemy na niego liczyć, czujemy jego miłość i przy nim czujemy się bezpiecznie.
Obrazek w tresci

To była wielka miłość
Pani Zofia i pan Henryk poznali się podczas wesela w Jerutach w 1952 roku i od razu się w sobie zakochali. Oboje byli drużbantami, więc całe wesele spędzili razem. Do białego rana tańczyli i rozmawiali… i już wtedy wiedzieli, że są sobie „pisani”. Pan Henryk mieszkał jednak w Jerutach, a pani Zofia w Warszawie. Ponieważ dzieliła ich spora odległość, pisali do siebie listy. Pan Henryk jednak zdecydował, że taka znajomość na odległość jest zbyt trudna i po kilku miesiącach znajomości pojechał do pani Zofii się oświadczyć. I tak 6 kwietnia 1953 roku w Kościele pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli w Świętajnie złożyli małżeńską przysięgę. W gronie najbliższych ślubowali sobie miłość, wierność, uczciwość i to, że nie opuszczą się aż do śmierci.
— Pamiętam, że zły byłem, że poproszono mnie na drużbę — wspominał podczas obchodów 65-lecia pożycia małżeńskiego pan Henryk. — W wiosce w tym samym czasie odbywało się bowiem wesele mojego kolegi, a ja musiałem jako świadek dbać o gości. Jednak jak tylko zobaczyłem Zosię, wiedziałem, że z tą kobietą chcę spędzić swoje życie. W dniu naszego ślubu padał deszcz i ludzie mówili, ze jakie my będziemy mieli życie… A my 69 lat razem przeżyliśmy, byliśmy ze sobą na dobre i złe, do ostatnich chwil życia żony, zawsze razem…
Młodzi małżonkowie zamieszkali w miejscowości Jeruty. Pan Henryk ukończył Szkołę Zawodową nr. 1 w Szczytnie a potem sam został w niej nauczycielem zawodowym. Uczył młodych ludzi tokarstwa. Pani Zofia pracowała na gospodarstwie. Na świecie pojawiła się szóstka dzieci: Wiesława, Ula, Joanna, Ryszard, Zbigniew i Bogdan. Bywało różnie, ale oni zawsze szli razem, nie poddając się trudnościom i razem dzieląc radości i smutki. Doczekali się 12 wnucząt i 13 prawnucząt.
— Moja małżonka nie chciała mieszkać na wsi, a jednak życie zweryfikowało plany. W Jerutach mieszkamy całe nasze wspólne życie. Tu urodziły się nasze dzieci, tu przyjeżdżają z wnukami i prawnukami. To nasze miejsce na ziemi. Nawet człowiek się nie spodziewa, że tak szybko ten czas płynie. Byliśmy najstarszym stażem małżeństwem we wsi, teraz jestem najstarszym mieszkańcem Jerut — opowiada pan Henryk.
Obrazek w tresci

Dotrzymał przysięgi małżeńskiej
W tym roku, w maju po ciężkiej chorobie zmarła małżonka pana Henryka. Mężczyzna do końca opiekował się panią Zofią, podawał jej leki, mierzył cukier, podwał insulinę i dbał. Małżonkowie przeżyli wspólnie 69 lat. Pytany o receptę na tak długi staż małżeński pan Henryk bez wahania odpowiada:
— Trzeba czasem iść na kompromisy i być dla drugiego przyjacielem. I zawsze w małżeństwie musi być szacunek i miłość. Bez tego małżeństwo nie przetrwa trudnych chwil. I ważne, by umieć wybaczać. Zawsze i wszędzie chodziliśmy razem i wspieraliśmy się w trudnych chwilach. Wychowaliśmy swoje dzieci na mądrych i dobrych ludzi. Jestem z nich bardzo dumny. Chciałbym, by były szczęśliwe i spełnione. Ich szczęście jest też moim szczęściem. Bycie tatą to niezwykłe uczucie, którego nie da się opisać słowami. Dzięki dzieciom życie ma sens — zapewnia.

Taki Tata to skarb
Dzieci pana Henryka są dumne z Taty i odwiedzają go tak często, jak tylko mogą. Nie ma dnia, żeby ktoś nie zadzwonił. Mężczyzna mieszka sam, ma opiekunkę, która pomaga mu w domu. Jednak nadal jest sprawny fizycznie i umysłowo. Czyta gazety, kosi trawę na podwórku, podlewa kwiaty. Lubi coś robić. Ma jeszcze wiele energii i mimo swojego dostojnego wieku wygląda na młodszego o 20 lat.
— Tata zawsze lubił czytać książki — opowiada córka Urszula. — Mam do dziś w pamięci taki obraz, jak tata czyta książkę a siostra go czesze… Pamiętam, jak razem chodziliśmy na pole, a potem po ciężkiej pracy siadaliśmy wspólnie do obiadu. W niedzielę całą rodziną szliśmy do Kościoła w Świętajnie. To tu rodzice brali ślub, tu ochrzcili wszystkie dzieci. W wakacje zawsze dom był pełen ludzi, bo wszyscy lubili do nas przyjeżdżać. Mój Tato na Dzień Ojca zasługuje każdego dnia. Tatusiu, z okazji tego święta życzę Ci dużo zdrowia, radości oraz samych wspaniałych dni. Kocham Cię bardzo…
— Takiego taty mogłoby pozazdrościć niejedno dziecko — mówi Bogdan Wysoczarski, syn pana Henryka. — Ojciec to odwaga, cierpliwość, dobroć i zrozumienie, to szlachetne serce, czasem surowa ojcowska ręka, ale też trud utrzymania rodziny. Tata jest ciepły, ale naturalnie, i przez to także prawdziwy. Jest w nim dużo miłości, życzliwości i dobroci. W naszym domu nigdy nie brakowało chleba, bo tata dbał o naszą rodzinę. Razem pracowaliśmy przy sianie, koniem z furmanką zwoziliśmy je do gospodarstwa. Tata do dziś lubi pracować. Jak przywiozą mu drzewo na zimę, to staje wraz ze mną i chce jak najszybciej je wrzucić. Czasem nie daję ja rady, a on najchętniej by nie odpoczywał. Rodzice wychowali nas na dobrych ludzi, zaszczepili w nas szacunek i pracowitość. Tata jest fundamentem naszej rodziny i bardzo chciałbym, aby jak najdłużej był z nami. Jesteś wspaniałym człowiekiem i ojcem. Dziękuję Ci za wszystko, co dla nas zrobiłeś.

Joanna Karzyńska

Subskrybuj "Gazetę Olsztyńską" na Google News
Tagi:
Dzień Ojca dobry tata Henryk Wysoczarski z Jerut uczucie odpowiedzialność za dzieci dobre małżeństwo
Joanna Karzyńska
więcej od tego autora

PODZIEL SIĘ

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zaloguj się lub wejdź przez FB

GazetaOlsztyńska.pl
  • Koronawirus
  • Wiadomości
  • Sport
  • Olsztyn
  • Plebiscyty
  • Ogłoszenia
  • Nieruchomości
  • Motoryzacja
  • Drobne
  • Praca
  • Patronaty
  • Reklama
  • Pracuj u nas
  • Kontakt
ul. Tracka 5
10-364 Olsztyn
tel: 89 539-75-20
internet@gazetaolsztynska.pl
Biuro reklamy internetowej
tel: 89 539-76-29,
tel: 89 539-76-59
reklama@wm.pl

Bądź na bieżąco!

Najświeższe informacje przygotowane przez Redakcję zawsze na Twojej skrzynce e-mail. Zapisz się dzisiaj.

  • Polityka Prywatności
  • Regulaminy
  • Kontakt
2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B