Czynią świat jeszcze piękniejszym
2022-10-28 10:12:06(ost. akt: 2022-10-28 10:18:48)
Materiał
partnera
Gdy mówię, że bogatego stać na to, żeby pomagać innym, słyszę, że nie idzie o zasobność portfela, choć ta oczywiście ma wpływ na to, jak możemy pomóc innym. Chodzi o serce, o empatię. Każdy może pomagać na miarę swoich możliwości — tłumaczy Rafał Szczepański.
Rafał Szczepański pochodzi z Warszawy, jest przedsiębiorcą. Od kilkunastu lat swoje życie dzieli między stolicę, a Pluski koło Olsztyna, gdzie ma swój dom. Mógłby cichaczem, jak inni, przemknąć ze stolicy na Warmię, zaszyć się wśród zieleni, może popijać drinki. Tak robi wielu spośród tych, którzy mają tu swoje dacze czy posiadłości. To ich azyl. Stronią od sąsiadów, nie angażują się w życie lokalnej społeczności, chyba że gdzieś niedaleko ich płotu ma pobiec, nie daj Boże, nowa droga albo stanąć hotel, bo wtedy biją na alarm, krzyczą, że trzeba ratować Warmię i Mazury. I aż huczy wówczas w internecie o zbrodni na naturze.
Szczepański jest inny, może dlatego, że patrzy dalej niż do płotu swego domu. Ma duszę społecznika, a pomaganie ludziom we krwi. I to inni widzą. Wyrazem tego była chociażby statuetka, którą odebrał na charytatywnej gali w ubiegłą sobotę w Olsztynie. W ten sposób Fundacja „Przyszłość dla Dzieci” nagrodziła swoich darczyńców. Fundacja od 20 lat pomaga chorym dzieciom na Warmii i Mazurach i piękny jubileusz był okazją, by w imieniu podopiecznych podziękować swoim dobrodziejom za wsparcie, za wielkie serce.
Szczepański jest inny, może dlatego, że patrzy dalej niż do płotu swego domu. Ma duszę społecznika, a pomaganie ludziom we krwi. I to inni widzą. Wyrazem tego była chociażby statuetka, którą odebrał na charytatywnej gali w ubiegłą sobotę w Olsztynie. W ten sposób Fundacja „Przyszłość dla Dzieci” nagrodziła swoich darczyńców. Fundacja od 20 lat pomaga chorym dzieciom na Warmii i Mazurach i piękny jubileusz był okazją, by w imieniu podopiecznych podziękować swoim dobrodziejom za wsparcie, za wielkie serce.
To był szczególny wieczór, bo galę swoją obecnością zaszczycili m.in. Witalij Biłyj, radca Ambasady Ukrainy, senator Lidia Staroń i poseł Paweł Papke. Obecni byli też samorządowcy, w tym marszałek województwa Gustaw Marek Brzezin i wicemarszałkowie Marcin Kuchciński i Miron Sycz, a także starosta olsztyński Andrzej Abako i Ewa Kaliszuk, wiceprezydent Olsztyna.
Podczas gali odbyła się też aukcja charytatywna. Rafał Szczepański wylicytował na niej obraz podarowany na aukcję przez Łukasza Zedlewskiego, młodego malarza z podolsztyńskiego Miodówka. I nie był to przypadek. Od lat wspiera jego rozwój artystyczny. Wierzy w niego, w jego talent. Trzeba tylko, jak mówi, pomóc artyście w rozwoju.
Ich drogi skrzyżowały się w Pluskach, gdzie młody malarz malował w plenerze. Później Szczepański zobaczył ten obraz w jednej z galerii w Olsztynie.
— Ma pasję i ma talent — uważa Rafał Szczepański, który zaczął kolekcjonować obrazy Zedlewskiego. Potem zaprosił go do Warszawy i poprosił, żeby namalował kilka obrazów w stolicy. Prace zawisły w praskim Koneserze, centrum kulturalno-rozrywkowym, w którego rewitalizację był zaangażowany Szczepański. A wystawa malarza z Warmii cieszy się dużym zainteresowaniem.
— Łukasz będzie miał kolejne wystawy — zapowiada Rafał Szczepański.
Tę pomoc innym niesie też Fundacja Polskich Kawalerów Maltańskich „Pomoc Maltańska”, której Rafał Szczepański jest wiceprezesem. Na Warmii i Mazurach fundacja prowadzi dwa dzieła: szpital w Barczewie i dom pomocy społecznej w Szyldaku. Bo wprawdzie dziś kawalerowie maltańscy nie muszą walczyć z mieczem w ręku w obronie wiary, ale świat nadal, a może nawet bardziej ich potrzebuje, bo wkoło tyle biedy, cierpienia.
Tę pomoc innym niesie też Fundacja Polskich Kawalerów Maltańskich „Pomoc Maltańska”, której Rafał Szczepański jest wiceprezesem. Na Warmii i Mazurach fundacja prowadzi dwa dzieła: szpital w Barczewie i dom pomocy społecznej w Szyldaku. Bo wprawdzie dziś kawalerowie maltańscy nie muszą walczyć z mieczem w ręku w obronie wiary, ale świat nadal, a może nawet bardziej ich potrzebuje, bo wkoło tyle biedy, cierpienia.
— Czynienie dobrych rzeczy jest jak zasiane ziarno, z którego wyrastają kolejne dobre dzieła — mówi Rafał Szczepański.
Każdy pracuje, żeby mieć, ale już niewielu potrafi się przy tym podzielić z innymi. Może, jak mówi Rafał Szczepański, rzeczywiście trzeba się już takim urodzić. Trzeba mieć to w genach albo odpowiedzieć sobie, co dla nas jest ważne. Czy chcemy tylko mieć, czy też mieć i być. Dlatego on nie patrzy tylko na siebie, ale lubi pracować na rzecz lokalnej społeczności, w której żyje.
Jego spółka Rezydencje Warmińskie wsparła ocieplenie kaplicy w Pluskach. Potem kupił łódź strażakom czy pomógł w remoncie sali sołeckiej. W pobliskim kościele w Orzechowie zobaczył organy. Piękne, stare, ale nieme. Pomógł finansowo w remoncie instrumentu i dziś dzięki także jego wsparciu odbywają się w Orzechowie od dziesięciu lat koncerty organowe, które przyciągają melomanów z całej Polski.
Z dumą mówi o sobie pluszczak, bo zależy mu na rozwoju wsi, tak jak Stowarzyszeniu Miłośników Południowej Warmii „Kocham Pluski”, którego jest prezesem. Na Pluski patrzy jak na swoją małą ojczyznę, na Warmię — jak na skarb, ale zawsze podkreśla, że solą każdej ziemi są ludzie. Często zapomniani przez potomnych. Dzięki Szczepańskiemu zapomniani wracają na cokoły. Tak było z nazwą skweru w Pluskach. Rafał Szczepański wystąpił z inicjatywą nazwania skweru imieniem Augusta Popławskiego, działacza plebiscytowego, który mieszkał w Pluskach i walczył o powrót Warmii do macierzy. Wieś poparła wniosek, radni się zgodzili. Później ukazała się książka „Ludzie dnia wczorajszego” Augusta Klemensa Popławskiego, syna Augusta Popławskiego, która opowiada o Warmii i jej dawnych mieszkańcach. W wydaniu książki też pomógł Rafał Szczepański, tak jak zresztą w upamiętnieniu postaci Roberta Gransickiego, nauczyciela w polskiej szkole w Pluskach, którego hitlerowcy zamordowali we wrześniu 1939 roku w lesie kartuskim wraz z wieloma innymi Kaszubami. Na budynku dawnej szkoły w Pluskach, który przetrwał do dziś, zawisła pamiątkowa tablica.
— Musimy pamiętać o historii tej ziemi, o takich ludziach jak Klemens Popławski czy Robert Gransicki — mówi.
Wiele tych dzieł ma na swoim koncie. Pomaga, wspiera. Czy jemu ktoś kiedyś pomógł, tak bezinteresownie?
— Nieraz. Wiele razy miałem to szczęście trafić na dobrych ludzi — odpowiada. Szczególnie wrył mu się w pamięć wyjazd przed laty do Rzymu. To było w czasach komuny. Polska była wtedy szara, a Polacy biedni.
W Rzymie spotkał człowieka, który mu bardzo pomógł. Kiedy wyjeżdżał, dostał od niego prezent dla jego dziecka. Jego na taki prezent nie było wtedy stać.
— Takie rzeczy się pamięta. Minęło ponad 40 lat, a ja pamiętam, jakby to było wczoraj — wspomina. — Nigdy nie wiemy, kiedy sami będziemy potrzebowali pomocy. Dlatego trzeba pomagać i warto to robić. Człowiek powinien wykorzystać każdą okazję, czy możliwość do zrobienia czegoś dobrego.
A dlaczego? Bo dobro wraca. Może do jednych wcześniej, a do drugich nieco później. A może przyjdzie w chwili, gdy bardzo będziemy tego potrzebowali.
Jest katolikiem. Chodzi do kościoła i wierzy, że kiedyś przyjdzie stanąć przed Stwórcą i trzeba będzie się rozliczyć, zważyć na szali nasze dobre i złe uczynki, bo przecież jesteśmy tylko ludźmi, popełniamy też błędy.
Jest katolikiem. Chodzi do kościoła i wierzy, że kiedyś przyjdzie stanąć przed Stwórcą i trzeba będzie się rozliczyć, zważyć na szali nasze dobre i złe uczynki, bo przecież jesteśmy tylko ludźmi, popełniamy też błędy.
— Wiara nas określa, tak jak dobre uczynki, które czynimy — wykłada swoją filozofię życia.
Rafał Szczepański uważa, że ma szczęście mieszkać na Warmii, bo to region, w którym można wieść dobre życie, choć oczywiście przed nami dużo do nadgonienia, ale da się to zrobić, trzeba tylko czasu i wytrwałości. Pewnie ma rację, może więc to Warmia ma też szczęście, że tacy ludzie ją wybrali.
Andrzej Mielnicki
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez