WM.pl
18 czerwca 2025, środa
imieniny: Elżbiety, Marka, Pauli
  • 18°C
    Olsztyn

  • Cywilizacja
  • Rodzina
  • Biznes i ekonomia
  • Moto
  • Redakcja poleca
  • Rolnicze abc
  • Moje Mazury
  • Poczta
    • Ogłoszenia
    • Anty-defamation
    • Kongres Przyszłości
    • Europe Direct
    • Plebiscyt Sportowy
    • Krasnal.info
    PODZIEL SIĘ

    Temat wiersza zależy od nastroju

    2023-03-29 12:00:00(ost. akt: 2023-03-29 17:35:23)
    Zofia Mroczkowska

    Zofia Mroczkowska

    Autor zdjęcia: Halina Rozalska

    Zofia Mroczkowska była nauczycielką języka polskiego. Pracowała w Szkole Podstawowej nr 2 w Nidzicy. Jej życie diametralnie się zmieniło, gdy uległa wypadkowi drogowemu. — Na przejściu dla pieszych na mnie i na wnuki, z którymi szłam, najechał samochód — wspomina.

    Warto przeczytać

    • Służba i siła – funkcjonariusz z Olsztyna wygrywa Mistrzostwa...
    • Dzieje się! Trwa IX Kongres Przyszłości. Zobacz pierwsze...
    • IX Kongres Przyszłości - Forum Gospodarczo-Ekonomiczne...
    Na szczęście wnukom nic się nie stało, ale ona została bardzo potłuczona. Do tej pory bardzo dobrze pamięta to zdarzenie, mimo że minęło już 20 lat.

    — Szłam z wnukami do biblioteki. Przechodziliśmy na przejściu koło Banku Spółdzielczego. Wtedy uderzył we mnie samochód. Zdążyłam tylko krzyknąć: dzieci uciekajcie i one wbiegły na chodnik po drugiej stronie, a mnie ten samochód uderzył w tylne koło roweru, który prowadziłam. Przednie koło samochodu wyrzuciło mnie pod górkę zamkową. Byłam potłuczona, nogi miałam połamane. Twarz miałam czarną, oka nie było widać. Panie z Banku Spółdzielczego zadzwoniły po pogotowie — wspomina pani Zofia.

    Później bardzo długie leczenie. — Niestety, nie doszłam do pełnej sprawności. Skutki tego wypadku odczuwam do dzisiaj — mówi pani Zofia.

    Obecnie pani Zofia, ze względu na stan zdrowia, potrzebuje wsparcia w codziennym funkcjonowaniu, mieszka w pokoju treningowym przy ul. Krzywej w Centrum Rehabilitacji i uczestniczy w zajęciach terapeutycznych w Środowiskowym Domu Samopomocy.

    — Trafiłam tu dzięki synowi, który mnie poinformował o takiej możliwości. Dobrze, że tu jestem, ponieważ tu odżyłam. Poznałam ciekawych ludzi i znalazłam przyjaźń. Czuję się jak w domu — mówi.

    Szczególnie lubi zajęcia w pracowni artystycznej, gdzie może realizować swoje pasje. Bierze udział we wszystkich zajęciach. Często występuje w przedstawieniach artystycznych. Recytuje, śpiewa. Nawet napisała piosenkę do jednego programu. Teraz przygotowują się do Wielkanocy, głownie ćwiczą pieśni wielkopostne.

    Pani Zosia z wykształcenia jest polonistką, ma łatwość pisania i zaczęła pisać wiersze, prozę, teksty piosenek.
    — Moja twórczość zaczęła się od tego, że w 2021 roku wystartowałam w konkursie literackim. Terapeutka pani Ania Paszkowska poinformowała mnie, że Środowiskowy Dom Samopomocy w Przezmarku ogłosił konkurs i zaproponowała mi wzięcie udziału w nim. Zgodziłam się. I ten konkurs wygrałam. Temat tego konkursu brzmiał: Co mi w duszy gra. Ja zaczęłam swoją pracę wierszem "Ptakiem być" — mówi pani Zofia.


    Pani Zofia wzięła także udział w konkursie ogłoszonym przez Radę d/s Rodzin Województwa Warmińsko-Mazurskiego pod hasłem: "Rodzina wartościami silna". Pani Zofia otrzymała nagrodę wojewody. Jej praca została także opublikowana w Biuletynie Rady.

    Te nagrody i wsparcie terapeutów z ŚDS upewniły ją, że może pisać, tworzyć, bo robi to dobrze. Pani Zosia podkreśla, że chwyta za przysłowiowe pióro, gdy przyjdzie wena. Wtedy zaczyna pisać.


    — Siedzę sobie i przychodzi mi pomysł na wiersz. Tematy same do mnie przychodzą. Spojrzałam przez okno. Zobaczyłam śnieg i napisałam wiersz pt. ,,Śnieg".

    Wiersze piszę na kartkach. Wszystkie moje utwory ma terapeutka pani Ania Paszkowska, która je przepisuje w komputerze — mówi Zofia Mroczkowska. Podkreśla również, że temat wiersza zależy także od jej nastroju. — Jak jestem smutna, to piszę takie "smętki". Czasami je później wyrzucam, albo poprawiam. Jak jestem zadowolona, to moje wiersze są weselsze — dodaje.
    Jak mówi, wiersz powstaje od razu, nie odkłada jego dokończenia, bo myśl później ucieka. Tematy są bardzo różne. Pisze o uczuciach, o przyrodzie.
    Często są to wiersze o Kurpiach, skąd pani Zosia pochodzi. — Czas dzieciństwa bardzo dobrze pamiętam — zapewnia.
    Halina Rozalska

    Za tę pracę pani Zosia dostała nagrodę wojewody
    „Rodzina z wartościami to silna rodzina” – wspomnienia i świadectwa.

    Dom, w którym dorastałam, żyje w mojej pamięci jako ostoja naszej rodziny, której fundamentem była odpowiedzialna miłość moich rodziców, ludzi prostych, głęboko wierzących, wychowanych na wsi, szanujących swoją pracę na roli, zżytych z ziemią, krajobrazem, zwyczajami i kulturą Kurpi pod Ostrołęką.

    Rodzice wychowywali nas w duchu poszanowania najwyższych wartości; wiary, szacunku dla każdego człowieka, utrwalania pamięci o dziejach Ojczyzny i losach Polaków.

    Każdej niedzieli chodziliśmy pieszo do kościoła w Nowej Wsi, odległego o 7 km. Lat

    Po mszy św. odwiedzaliśmy cmentarz, gdzie znajdowały się groby bliskich i znajomych osób. Chodziliśmy też do lasu, na miejsce w pobliżu Grabówka, gdzie znajdowały się zgliszcza spalonej rodziny gajowego.

    Przechowywaliśmy w naszej pamięci ustnie przekazywane świadectwo męczeństwa naszego narodu. Okazywaliśmy też należytą cześć dla grobów nieprzyjaciół; jako dzieci opiekowaliśmy się mogiłą niemieckiego żołnierza, który został zabity w czasie działań wojennych, po podpaleniu przez niego wsi.


    W domu było nas sześcioro. Wychowanie takiej gromadki dzieci w trudnych warunkach powojennej wsi wymagało od moich rodziców wielkiego trudu i poświęcenia. Rodzice pracowali bardzo ciężko, ale cieszyli się każdym dniem i swoją pracą, dzięki której mogli nas wyżywić i wykształcić.

    Troszczyli się o nas, a my staraliśmy się nie przysparzać im kłopotów. Nikt nie musiał objaśniać nam, jaką wartość ma miłość i wsparcie w rodzinie. Po prostu zrodziły się i istniały.

    Obowiązek pomagania powstał w nas z miłości do rodziców, był czymś niewymuszonym, stałym, nieliczonym materialnie. Starsze dzieci pomagały rodzicom w opiece nad młodszymi. Mimo że byliśmy liczną rodziną, w domu panowała zgoda i wzajemne zrozumienie. Było to szczególnie ważne w sytuacjach dramatycznych.

    W 1952 roku doszczętnie spłonął nasz dom. Przyczyną pożaru był wybuch niewypału w kominie. Zostaliśmy bez dachu nad głową. Wspieraliśmy się wzajemnie w tych niezwykle ciężkich warunkach.
    Schronienia na czas zimy udzielili nam sąsiedzi, za co byliśmy im bardzo wdzięczni. Potem jakiś czas mieszkaliśmy w stodole. Byliśmy szczęśliwi, gdy na miejscu pogorzeliska wiejscy cieśle postawili nam nowy dom.

    Przy budowie tego domu otrzymaliśmy ogromną pomoc od sąsiadów, z którymi przez wiele lat żyliśmy zgodnie, pomagając sobie nawzajem. Z perspektywy czasu widzę, jak wielką wartość miało dostrzeganie cudzych nieszczęść i sąsiedzka pomoc, uwolnienie nas od problemów, z którymi sami nie poradzilibyśmy sobie.


    Nasz nowy dom był zbudowany z drewnianych belek. Miał szerokie okna na frontalnej ścianie. Odbijały się w nich klomby z krzakami piwonii i róż w kolorze czerwieni i bordo, które przenikały się w kwietnej harmonii.

    Ściany pomieszczeń pokryte były tynkiem z gliny w kolorze błękitu nieba. Na jednej ze ścian zawieszony był ślubny portret moich rodziców. Szczęście szczerej, wzajemnej miłości nie znika z ich twarzy mimo upływu czasu. A to przecież minęło już tyle lat….

    W rogu pokoju na małym stoliku, przykrytym białym obrusem, stała figurka Matki Bożej, przed którą w każdą niedzielę kobiety z naszej wsi Grabówek zbierały się na modlitwie różańcowej, prowadzonej przez moją mamę. Do modlitwy klękała cała nasza rodzina, łącznie z babcią Rozalią, która mieszkała z nami w swojej izdebce i którą zapamiętałam w kurpiowskim stroju.

    Obraz domu rodzinnego w mojej pamięci składa się z wielu odsłon. Mają one różną treść, ale łączą je te same wartości: miłość, wiara, uczciwość, odpowiedzialność, praca, współczucie, serdeczność, więź, szacunek, wsparcie i wzajemna pomoc. Wartości te zostały głęboko wszczepione i zakorzenione w sercu moim oraz moich bliskich w rodzinie i wciąż trwają w naszej pamięci jako niezniszczalne dziedzictwo.

    Wiersz "Ptakiem być" — I nagroda w konkursie literackim w Przezmarku

    „Ptakiem być”
    Ptakiem być…
    Przeżywać wzloty,
    Mijać przeszkody,
    Kolczaste płoty.
    Chmury kłębiaste
    Śledzić od spodu,
    Latać w pogodę
    I w dzień pełen chłodu.
    Poczuć swobodę,
    Pęd wysokości,
    Głosić skrzydłami
    Hasła wolności.
    Gniazda budować
    Na polskiej sośnie,
    Słuchać, jak dzięcioł
    Stuka radośnie.
    Patrzeć, jak karmi
    Pisklęta młode,
    Podziwiać, kochać
    Świata urodę
    I skrzydeł Orła Białego szum.


    Subskrybuj "Gazetę Olsztyńską" na Google News
    ZAMKNIJ
    Tagi:
    Nidzica SDŚ Zofia Mroczkowska seniorka wiersz dom rodzinny
    Halina Rozalska
    więcej od tego autora

    PODZIEL SIĘ

    Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

    Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

    Zaloguj się lub wejdź przez FB

    GazetaOlsztyńska.pl
    • Koronawirus
    • Wiadomości
    • Sport
    • Olsztyn
    • Plebiscyty
    • Ogłoszenia
    • Nieruchomości
    • Motoryzacja
    • Drobne
    • Praca
    • Patronaty
    • Reklama
    • Pracuj u nas
    • Kontakt
    ul. Tracka 5
    10-364 Olsztyn
    tel: 89 539-75-20
    internet@gazetaolsztynska.pl
    Biuro reklamy internetowej
    tel: 89 539-76-29,
    tel: 89 539-76-59
    reklama@wm.pl

    Bądź na bieżąco!

    Najświeższe informacje przygotowane przez Redakcję zawsze na Twojej skrzynce e-mail. Zapisz się dzisiaj.

    • Polityka Prywatności
    • Regulaminy
    • Kontakt
    2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B