Chorą rękę badał mu gastrolog. Jak wyglądają badania orzeczników ZUS w Olsztynie?
2023-06-11 20:00:00(ost. akt: 2023-06-09 14:41:43)
Pan Ryszard waleczność ma we krwi. Jako wuefista trenował młodzież. Teraz, po wypadku, jaki spotkał go w pracy, walczy z olsztyńskim ZUS-em. Uważa, że został źle zdiagnozowany. — Lekarze orzecznicy (…) to wykwalifikowani specjaliści — odpowiada ZUS.
— Na lekcji wychowania fizycznego uczeń mocno kopnął piłkę, która leciała w moją stronę. Zasłoniłem się, żeby nie oberwać w twarz. Zrobiłem to jednak na tyle niefortunnie, że doznałem skręcenia nadgarstka. Prawa ręka była sina aż po łokieć — opowiada Ryszard Kiersnowski, nauczyciel z Ełku. — To był styczeń 2020 roku. Po wypadku zgłosiłem się do lekarza. Zrobiłem rentgen, który wykazał uszkodzenie stawu i nerwu. Jestem praworęczny, więc to był dla mnie cios. Rozpocząłem leczenie i rehabilitację. Wziąłem roczny urlop zdrowotny, bo jako nauczyciel mogłem to zrobić. Ale niestety cały czas było kiepsko. W czerwcu, na wniosek ZUS w Olsztynie, stanąłem przed lekarzem orzecznikiem, który przyznał mi 2 proc. uszczerbku na zdrowiu. I w sumie mógłbym się na to zgodzić. Ale po wypadku miałem dużo czasu, więc zapoznałem się z przepisami, na których opiera się ZUS. I wyczytałem, że zamiast 2 proc. za to schorzenie powinienem dostać od 5 do 10 proc. Owszem, lekarz miał mi prawo przyznać tylko 2 proc., ale musiałby to wtedy trafnie uzasadnić. Jak to zrobił? Stwierdził, że „naruszenie sprawności organizmu powoduje 2 proc. uszczerbku według uszczerbków według paragrafu”. Brzmi jak nonsens! Tym bardziej że badał mnie gastrolog.
Sąd poprawił ZUS
Pan Ryszard odwołał się od tej decyzji. Komisja, która ponownie badała sprawę, przyznała jednak rację gastrologowi. — W komisji również zasiadał gastrolog, psychiatra i lekarz medycyny pracy. Odwołałem się do Sądu Rejonowego w Suwałkach, do Wydziału Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Sąd, po decyzji biegłego z zakresu ortopedii i traumatologii, przyznał mi 6 proc. uszczerbku na zdrowiu. Zauważył też, że urazy, które zgłaszam, nie mają odzwierciedlenia w badaniach lekarskich. Nikt się nie pofatygował, aby to dokładnie zdiagnozować. I racja, bo zgłosiłem kontuzję, mówiłem, że boli mnie nerw do łokcia, a lekarz w Olsztynie stwierdził, że to może być subiektywne odczucie… Ale cały czas drętwieją mi palce, więc nie może być to tylko wymysł mojej głowy. Biegły zauważył zniekształcenie obrysów nadgarstka. ZUS przystał na podwyższenie uszczerbku na zdrowiu.
Powtórka z rozrywki
Z dnia na dzień było coraz trudniej. Pan Ryszard twierdzi, że kontuzja dawała się mu coraz bardziej we znaki. — Przeszedłem dziesięć rehabilitacji. I niewiele pomogło. Zdecydowałem, że potrzebne są mi kolejne badania, bo coś się złego dzieje. Zrobiłem je za własne pieniądze. Wyszły nowe uszkodzenia, które były następstwem pierwszych. Złapałem się za głowę. Bo co teraz? — pyta pan Ryszard. — Z kompletem badań złożyłem podanie o kolejne badania do ZUS. Stawiłem się przed lekarzem orzecznikiem. Tym razem był to neurolog. Przyjechałem do niego z kompletem własnych badań, na które w ogóle nie zwrócił uwagi. Stwierdził, że nie są najważniejsze i odłożył je na bok. W ogóle w nie nie zajrzał! Zbadał mnie pobieżnie, na stojąco, przejrzał stare orzeczenie kolegi gastrologa i stwierdził, że mój uszczerbek na zdrowiu pogorszył się do… 6 proc. Ale ja już wyrokiem sądu miałem przyznane 6 proc.! Mówiłem mu o tym, ale nic o tym nie wiedział. Wyszedłem z gabinetu z 6 proc.
Pan Ryszard znowu odwołał się od tej decyzji
— Komisja z pulmonologiem w składzie uznała, że 6 proc. pozostaje bez zmian. Że mój stan zdrowia się nie pogorszył. Ale dokumentacja, która nie została wzięta pod uwagę, temu zaprzecza. Dlatego napisałem pozew do Sądu Rejonowego w Suwałkach. Wyszczególniłem wszystko jak należy. Wyszło mi — patrząc w tabele uszczerbków — że powinno być mi przyznane 25 proc. I wcale nie poszalałem, bo maksymalna stawka to 55 proc. — podkreśla pan Ryszard. — Czekam na finał. Potrzebuję odszkodowania, żebym mógł się rehabilitować. Ręka nie będzie sprawna w stu procentach, ale poprawię swoją sprawność.
Po urlopie zdrowotnym pan Ryszard musiał stawić się u lekarza medycyny pracy. Ten stwierdził, że praca wuefisty przy takim schorzeniu jest niemożliwa.
— W związku z tym zostałem zwolniony z pracy. Teraz cały czas nie pracuję, ale mam nauczycielskie świadczenie kompensacyjne. Przed wypadkiem pracowałem na dwóch etatach, więc straciłem ok. 3 tys. zł — przyznaje wuefista. — Myślałem, żeby zostać kurierem, ale nie mogę nawet prowadzić samochodu. Mam też trudności z zapinaniem guzików. Złożyłem podanie o rentę wypadkową do ZUS-u. Miałbym wtedy pieniądze na rehabilitację. Dlatego poszedłem na kolejną konsultację z orzecznikiem. Spotkałem się z neurologiem, który badał mnie zupełnie inaczej niż poprzednicy. Jakby porównać przedszkolaka ze studentem. I jako jedyny nie wydał decyzji. Podkreślił, że wnioski, które zbierze podczas badania, przekaże innym lekarzom w ZUS-ie. Decyzję prześle mi ZUS. Czekam na nią.
Co na to ZUS?
— Lekarze orzecznicy pracujący w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych to wykwalifikowani specjaliści, którzy muszą spełniać odpowiednie kryteria. Warunkami niezbędnymi są: posiadanie statusu lekarza medycyny z tytułem specjalisty, czynne wykonywane zawodu lekarza przez minimum 4 lata oraz odbycie wielu obowiązkowych szkoleń, które przygotowują lekarzy do orzekania zgodnie z przyjętymi standardami. Obowiązujący stan prawny nie narzuca obowiązku orzekania zgodnie ze specjalizacją posiadaną przez lekarzy — są oni odpowiednio przeszkoleni do orzekania również poza zakresem swoich specjalizacji. W sprawie pana Kiersnowskiego lekarze wykonali skany dokumentacji medycznej, co świadczy o tym, że zapoznawali się z nią podczas badań. Opinie sporządzone przez lekarzy dowodzą, że badania zostały przeprowadzone zgodnie z zasadami orzeczniczymi i prawidłowo udokumentowane — tłumaczy Anna Grabowska, rzecznik ZUS w Olsztynie. — Pan Ryszard Kiersnowski w związku z wypadkiem przy pracy z 17 stycznia 2020 roku był badany w sprawie o jednorazowe odszkodowanie z tytułu uszczerbku na zdrowiu. Od wydanej decyzji pan Kiersnowski złożył odwołanie do sądu. Obecnie sprawa jest analizowana przez Departament Orzecznictwa Lekarskiego.
ADA ROMANOWSKA
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez