WM.pl
25 maja 2025, Niedziela
imieniny: Borysa, Magdy, Marii-Magdaleny
  • 17°C
    Olsztyn

  • Cywilizacja
  • Rodzina
  • Biznes i ekonomia
  • Moto
  • Redakcja poleca
  • Rolnicze abc
  • Moje Mazury
  • Poczta
    • Ogłoszenia
    • Anty-defamation
    • Kongres Przyszłości
    • Europe Direct
    • Plebiscyt Sportowy
    • Krasnal.info
    PODZIEL SIĘ

    W czasie wojny podrabiała dokumenty

    2023-10-12 15:00:00(ost. akt: 2023-10-12 13:53:18)

    Autor zdjęcia: Arch.prywatne

    12 października 2018 r. zmarła w wieku 95 lat Halina Nowowiejska. Emerytowana nauczycielka. Żołnierz AK ps. "Jurand". Członkini Towarzystwa Ziemi Nidzickiej.

    Warto przeczytać

    • Krutek doczekał się potomstwa
    • Co tam płynie pod Armii Krajowej?
    • Ślubowanie, awanse i bohaterstwo – uroczysty dzień w warmińsko-mazurskiej...
    1 września 1939 roku pani Halina miała 13 lat. Szykowała się do szkoły do Mławy. — Miałam już spakowany plecak. Niestety, wybuchła wojna i musiałam zostać w domu — wspomina pani Halina, żołnierz Armii Krajowej.

    Mieszkała z rodziną tuż przy granicy polsko-niemieckiej, w Gołębiach. Już w lipcu było niezbyt spokojnie. Ludzie obawiali się najgorszego. — Całe wakacje jeździły motocykle niemieckie przy granicy, a w sierpniu latały samoloty. Spodziewaliśmy się, że będzie wojna — wspomina pani Halina. Mimo to ona przygotowywała się do pójścia do szkoły w Mławie. Wszystko miała przygotowane, książki, zeszyty. Szła do I klasy gimnazjum. — I okazało się, że 1 września wybuchła wojna, i do szkoły nie mogłam się wybrać. Ogarnęła mnie straszna bezsilność — opowiada. Dodaje, że rozpoczęły się trudne czasy. Dzieci nie chodziły do szkoły, ale pasły krowy, pomagały w gospodarstwie, bo trzeba było zarabiać na życie.

    Pruski dryl
    Wielu mieszkańców wyjechało do Przasnysza. Część jej rodziny też wyjechała. Na początku wierzyli, że wojna nie potrwa długo, bo przecież było porozumienie z Anglią i Francją. Nadzieja na szybkie zakończenie działań wojennych rozwiała się, gdy wkroczyli Rosjanie. — Trzeba było zacząć przystosowywać się okupacyjnego życia. Niemcy zlikwidowali szkoły, stanowiska w urzędach obsadzili swoimi urzędnikami. — Mazurzy z Prus Wschodnich też byli zatrudniani. Część z nich znała język polski, bo dogadywali się z nami Polakami — mówi pani Halina. Pojawiła się żandarmeria z pruskim drylem. Trzeba było ich słuchać. — Musieliśmy wszystko, co wyprodukowaliśmy w gospodarstwie oddać. Sołtys miał określony kontyngent. Trzeba było oddać określoną ilość kur, świń, wszystkiego — wspomina. W sieniach na ścianie musiała wisieć lista mieszkańców domu z podanym ich wiekiem.

    Pierwsze aresztowania i wywózki

    Zaczęło się od wysiedleń inteligencji, głównie urzędników. — Wywożono ich do Działdowa do obozu likwidacyjnego, a potem mordowano. W lesie białuckim są ich mogiły — wspomina pani Halina. Aresztowano i zamordowano duchownych. — Zginął arcybiskup Julian Nowowiejski, biskup Wetmański, a także ksiądz Biały z Janowa, wielki patriota — wylicza. Oni trafili najpierw do Działdowa. Tam były koszary wojskowe, ale już w listopadzie przyjechało gestapo i zorganizowało obóz — mówi. Skąd o tym wie? Bo jej szwagier był oficerem wywiadu i dużo wiedział. Gdy weszli Niemcy, zmienił nazwisko i dokumenty — dodaje. Jeńców wojennych natomiast kierowano do pracy w gospodarstwach na terenie Prus Wschodnich. — Dużo było żołnierzy francuskich — mówi.

    Podrabiała dowody
    Już w roku 1940 powstawała konspiracja. Na początku pomagali tym, którzy byli ścigani. Niemcy wydawali Polakom nowe dowody osobiste. — Dowody były arkuszowe i musiał być na nich odcisk palca. Kto nie miał takiego dokumentu, ginął — wspomina pani Halina. Dlatego trzeba było zapewnić im te niemieckie papiery.
    — Z blankietami nie było problemu, bo wykradała je z gminy moja kuzynka. Były one już opieczętowane. Największy był problem z wypisaniem i z podpisem wójta, ponieważ Niemcy pisali gotykiem. Ja uczyłam się języka niemieckiego i któregoś dnia brat zapytał mnie czy umiałabym podrobić podpis wójta. Próbowałam kilka razy i w końcu udało mi się. Podpisywałam te podrobione dowody. Robiłam to, bo w ten sposób ratowałam życie ludziom — opowiada pani Halina.

    Więzienie za fałszywki

    Fałszowanie dowodów było bardzo ryzykowne. — Mój brat trafił za to do więzienia. Był to przypadek. Ponieważ brakowało żywności, zaczęliśmy handlować z Niemcami końmi. Żandarmi zatrzymali dwóch handlarzy i sprawdzili im dokumenty. Zapytali wójta, czy wydawał tym osobom dowody. Wójt zaprzeczył i wyszło, że są to fałszywki. Wtedy aresztowano brata, bo to on dostarczył te podrobione papiery — opowiada pani Halina.

    Brat siedział w więzieniu w Czechach, pracował w fabryce amunicji. Tam zainteresował się nim wachman, który był Czechem i wyciągnął go z więzienia. Wrócił do domu w 1943 roku.

    Mauthausen, Dachau i Oświęcim

    Był to też rok, w którym Niemcy aresztowali większość konspiratorów. — Aresztowano co najmniej 100 mężczyzn i ich wywieziono najpierw do Pomiechówka, gdzie część powieszono, a część katowano i ślad po nich zaginął. Resztę wywieziono do Mauthausen i Dachau.

    Pracowali ciężko w kamieniołomach. Własnymi rękami przenosili wielkie głazy. Bardzo łatwo było tam zginąć — mówi pani Halina. Jeden z jej braci trafił do obozu w Oświęcimiu. A tam do jedzenia tylko woda, brukiew, śledzie. — Głód był taki, że więźniowie odbierali sobie jedzenie. Jak zupa się wylała, to zbierali i jedli ją z piaskiem — opowiada. Jej bracia, na szczęście, wrócili po wojnie do domu.

    rozmawiała Halina Rozalska

    Subskrybuj "Gazetę Olsztyńską" na Google News
    ZAMKNIJ
    Tagi:
    Nidzica Halina Nowowiejska Armia Krajowa wojna dowody osobiste
    Halina Rozalska
    więcej od tego autora

    PODZIEL SIĘ

    Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

    Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

    Zaloguj się lub wejdź przez FB

    GazetaOlsztyńska.pl
    • Koronawirus
    • Wiadomości
    • Sport
    • Olsztyn
    • Plebiscyty
    • Ogłoszenia
    • Nieruchomości
    • Motoryzacja
    • Drobne
    • Praca
    • Patronaty
    • Reklama
    • Pracuj u nas
    • Kontakt
    ul. Tracka 5
    10-364 Olsztyn
    tel: 89 539-75-20
    internet@gazetaolsztynska.pl
    Biuro reklamy internetowej
    tel: 89 539-76-29,
    tel: 89 539-76-59
    reklama@wm.pl

    Bądź na bieżąco!

    Najświeższe informacje przygotowane przez Redakcję zawsze na Twojej skrzynce e-mail. Zapisz się dzisiaj.

    • Polityka Prywatności
    • Regulaminy
    • Kontakt
    2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B