Nurkowanie na wulkanie

2009-02-06 00:00:00

— Loco Polaco — stwierdził argentyński przewodnik górski, kiedy dowiedział się o planach Kamila Iwankiewicza i Łukasza Gawła z Olsztyna. Dlaczego nazwał Polaków szalonymi? W niedzielę, 8 lutego, mężczyźni wyruszają na wyprawę do Ameryki Południowej, której głównym celem jest pobicie rekordu świata w nurkowaniu na wysokości.

Ta ekspedycja będzie wyjątkowo niebezpieczna nie tylko ze względu na to, że nurkowie z Olsztyna będą chcieli bić światowe rekordy. Także ze względu na pogodę. Choć w Ameryce Południowej trwa teraz lato, w górach w nocy jest około minus 30 st. Celsjusza.

— Ludzie z NASA radzili nam, byśmy przełożyli wyprawę, ponieważ teraz często są tam burze. Ale mamy już bilety, poza tym badania wykazały, że nasze organizmy są przygotowane do wspinania i nurkowania — mówi Kamil Iwankiewicz, politolog i ekonomista, pracownik Urzędu Miasta w Olsztynie, grotołaz, organizator wypraw górskich, instruktor nurkowania.
Drugi uczestnik wyprawy, mieszkaniec 
Olsztyna Łukasz Gaweł, to zawodowy przewodnik nurkowy, organizator wypraw nurkowych do Afryki, żeglarz. 
A doskonała kondycja i solidne przygotowanie będą niezbędne, zważywszy, w górach czeka ich niskie ciśnienie, mało tlenu i niskie temperatury. Do tego uczestnicy wyprawy będą mieli na na plecach kilkadziesiąt kilogramów bagażu.
 Jednak Kamil Iwankiewicz i Łukasz Gaweł już nie mogą doczekać się wyjazdu.

— Nasza wyprawa jest wyjątkowo trudna, tak naprawdę to będzie istna droga krzyżowa, ale jesteśmy na nią gotowi i czekamy na nią z niecierpliwością — zapewnia Kamil Iwankiewicz. 

Pierwszym celem ekspedycji nurków z Olsztyna będzie wulkan Licancabur (6014 m n.p.m.) na granicy argentyńsko-chilijskiej, a właściwie nurkowanie w jeziorze na jego szczycie położonym na wysokości 5916 m n.p.m. Kamil i Łukasz będą starali się pobić rekord należący do Meksykanina, Ricardo Torresa Navy, który w 2005 roku przebywał w tym jeziorze 18 minut.

— Najpierw chcieliśmy wspinać się na Licancabur od strony chilijskiej, ale zrezygnowaliśmy z tego pomysłu, ponieważ jest tam pole minowe. Będziemy więc podchodzić od strony boliwijskiej — opowiada Kamil Iwankiewicz.
— Sama wspinaczka na wulkan nie jest technicznie trudna, ale trzeba pamiętać, że będziemy mieli ze sobą prawie 40-kilogramowy sprzęt. Poza tym wejście na szczyt to etap a nie nasz cel. Po trudach wspinaczki będziemy musieli być w pełni sprawni, by zanurkować, a rozkuwanie lodu na takiej wysokości, przy niedotlenieniu to tytaniczna praca — o trudach wyprawy mówi Iwankiewicz.
Jednak nawet jeśli Kamilowi Iwankiewiczowi i Łukaszowi Gawłowi uda się pobić rekord świata w długości nurkowania na wysokości w najwyżej położonym jeziorze na świecie, czekają na nich jeszcze dwa inne poważne wyzwania. Po wulkanie Licancabur, którego podstawa wynosi tyle, co powierzchnia Olsztyna, kolejnym celem uczestników wyprawy będzie najwyższy wulkan na świecie — Ojos del Salado (6893 m n.p.m.) na granicy argentyńsko-chilijskiej.
Tam nurkowie chcą jako pierwsi zanurkować w zbiorniku wodnym, zbyt małym, by nazwać go jeziorem, ale za to położonym najwyżej na świecie, bo na wysokości 6390 m n.p.m.

— Będziemy musieli znaleźć to niewielkie oczko i spróbujemy przebić się przez lód i zanurkować — zdradza Iwankiewicz.
Na koniec nurkowie planują eksplorację jeziora Laguna Verde (4300 m n.p.m.) w Boliwii.

Paulina Łaszuk
p.laszuk@gazetaolsztynska.pl
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.
Tagi: wulkan