„Przywódcy czasów trudnych”, czyli najnowsza "Gawęda Wodza" [FELIETON]

2024-09-25 09:44:59(ost. akt: 2024-09-25 09:50:59)

Autor zdjęcia: wm.pl

Chciałbym, żeby jakiś znawca ustroju państwa – najlepiej ze ścisłego grona zarządczego PiS-u – wyjaśnił wszystkim, jak to się stanie, że wygrana Trumpa w USA przełoży się, najpierw, na zwycięstwo prawicy w wyścigu do Dużego Pałacu, a następnie da ugrupowaniu większość parlamentarną w wyborach roku 2027? - pisze Tȟašúŋke Witkó w najnowszym felietonie.
Prawdziwego dowódcę poznaje się podczas kierowania walką w obronnie okrężnej, a nie na paradzie!” – tak mawiał, ponad trzy dekady temu, mój wykładowca od przedmiotu „Rozpoznanie i armie obce”. Stary major, ze zniszczoną twarzą, latami smaganą poligonowymi wiatrami, był człekiem niezwykle surowym i wymagającym. Nienawidził uległości i lizusostwa, ale za to bardzo cenił prostotę żołnierskich obyczajów i znajomość wojennego rzemiosła. Człek ów prowadził zajęcia w sposób nieszablonowy, permanentnie przerywając swoje wywody tak zwanymi „pytaniami kontrolnymi”. Nikt z nas – młodych żaków w mundurach – nie wiedział, kiedy zostanie zagajony o dane taktyczno-techniczne jakiegoś rosyjskiego czołgu lub strukturę i normy w natarciu białoruskiego batalionu piechoty zmotoryzowanej. To powodowało, że na wszystkie wykłady i ćwiczenia z nim przybywaliśmy nadzwyczaj starannie wyuczeni i permanentnie gotowi do udzielenia precyzyjnej odpowiedzi na wszystkie możliwe zagadnienia. Z czasem, ów styl studiowania wszedł nam tak w krew, że tylko niewielu – i bardzo rzadko – dawało się zaskoczyć. Dziś, gdy sam jestem dojrzałym mężczyzną z siwą skronią, bardzo doceniam trud, jaki przywołany wyżej zwiadowca włożył w me wychowanie i chyba nie przesadzę, jeśli stwierdzę, że w ten sposób zrobiono z nas, wówczas ludzi bardzo młodych, przywódców nie tylko na paradzie, ale także w czasie obrony okrężnej. Szkoda, że obecna polska opozycja ma w swych szeregach bardzo niewielu takich osobników, co najjaskrawiej można było dostrzec 15 października 2023 roku, podczas wieczoru wyborczego.

Wieczór wyborczy 15 października 2023 roku – właściwie sam moment ogłoszenia wyników elekcji – spadł na liderów Prawa i Sprawiedliwości (PiS), niczym grom z jasnego nieba, co bez trudu można było dostrzec w ich, najpierw zdumionych, a następnie zasmuconych twarzach. Niestety, jedyną rzeczą, jaką lider ugrupowania – Jarosław Kaczyński – miał do przekazania ponad 7,6 milionom ludzi, którzy tego dnia zagłosowali na Zjednoczoną Prawicę, był jakiś mglisty komunikat o tym, że nie wiadomo, kto stworzy rząd. I tyle, bowiem chwilę później Prezes sobie poszedł, a za nim cała jego świta. Przyznam, że byłem zniesmaczony owym zachowaniem szefa partii, gdyż spodziewałem się, iż tak wytrawny gracz podniesie na duchu swoich zwolenników, wygłosi jakieś płomienne przemówienie i zakończy je gromkim hasłem o zwycięstwie. Niestety, nic takiego się nie wydarzyło, a ja osobiście odniosłem wrażenie, że Kaczyńskiego ogarnął polityczny stupor.

Polityczny stupor zagościł w budynku przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie na dobre i, zdaje się, że koczuje tam do dziś. Dwanaście długich miesięcy, bo tyle minęło już od wyborów, to wystraczająco długi czas, aby otrząsnąć się z szoku po oddaniu władzy i przejść do kontrofensywy. Nie powinny być w tym przeszkodą nękania prokuratorsko-sądowe, jakie dotykają polityków obozu prawicowego, ani lewicowo-liberalna nawała medialna, która wciąż deprecjonuje każde byłe i obecne poczynania teraźniejszej opozycji. Ze smutkiem stwierdzam, że w PiS-ie nie ma nawet najmniejszej „jaskółki”, która mogłaby zwiastować nadchodzącą odwilż analityczno-planistyczną. Bezsprzecznie, jestem bardzo negatywnie zaskoczony taką biernością, ale niemalże w panikę wpędzają mnie pogłoski o tym, że władze partii wyczekują jedynie na wynik wyborczy w Stanach Zjednoczonych, czytaj: zwycięstwo Donalda Trumpa. O, „stratedzy”! O, „myśliciele”! O, „ojcowie wielkich ofensyw politycznych”! Gratuluję! Tylko ja, człek maluczki, zapytać muszę, skąd w was pewność, że Trump zwycięży? A jeśli przegra, to co zrobicie? Chcę także wiedzieć, jak słabi jesteście wy, skoro dybiecie już tylko na „cud za oceanem”? Gwoli zachowania porządku konstytucyjno-prawnego, wypadałoby także wyjaśnić, dlaczego waszą przyszłą władzę ma legitymizować prezydent innego kraju, nawet jeśli jest ono mocarstwem? Przecież to jest skandal, że – pobierając porządne gaże z kiesy podatnika – siedzicie syci, w cieple i z dachem nad głową, apatycznie czekając na powrót Trumpa, niczym na „mannę z nieba”!

„Manna z nieba”, ta amerykańska, nawet jeśli nadejdzie, to może być bezwartościowa kalorycznie. Chciałbym, żeby jakiś znawca ustroju państwa – najlepiej ze ścisłego grona zarządczego PiS-u – wyjaśnił wszystkim, jak to się stanie, że wygrana Trumpa w USA przełoży się, najpierw, na zwycięstwo prawicy w wyścigu do Dużego Pałacu, a następnie da ugrupowaniu większość parlamentarną w wyborach roku 2027? Hę? Jak chcecie przekonać głównego lokatora Białego Domu, żeby was wspomógł? Macie jakieś kanały dotarcia do niego? Kogo w lutym 2025 roku wyślecie do Waszyngtonu? Zapewne, posiadającego szerokie kontakty w sferach wojskowo-obronnych, Mariusza Błaszczaka, z Markiem Magierowskim u boku, do tego w asyście Marka Suskiego i Joachima Brudzińskiego. Ci dwaj – wymienieni jako ostatni – zaufani partyjni towarzysze dostaną zadanie nadzorowania posłańca i jego przybocznego, żeby precyzyjnie wypełniono wolę rady starszych panów? Co zaoferujecie Amerykanom w zamian? Dobrze, zakup uzbrojenia za wiele miliardów dolarów – tutaj zgoda – ale samo to, najprawdopodobniej, nie wystarczy. Dlaczego nie wystarczy? Ano dlatego, że przy Trumpie już od wielu miesięcy kręci się jego zięć, Jared Kushner, prawa ręka prezydenta in spe do spraw żydowskich, co oznacza, iż amerykańskie organizacje potomków Izaaka i Rebeki będą znów żądały pieniędzy od Polski i Trump rzecz ową na was wymusi. Że co? Powiadacie, że nic takiego się nie stanie? No to ja pozwolę sobie przypomnieć komendy sekretarza stanu USA, Mike’a Pompeo, który w lutym 2018 roku, w Warszawie, jawnie i oficjalnie wezwał was do przyjęcia prawa umożliwiającego restytucję własności prywatnej mienia odebranego Żydom w czasie wojny. I jakie kroki wtedy poczynicie? Powiecie „tak”, czy powiecie „nie”? Macie plan, procedury, warianty działania na cokolwiek? Odpowiem za was: nic nie macie i nic nie będziecie mieli, albowiem wasze umysły nie są w stanie wspiąć się na takie poziomy abstrakcji. A sprawy w Polsce i Europie zaszły już tak daleko, że wasza ulubiona strategia „jakoś to będzie” nie ma szans powodzenia.

Powodzenie ugrupowaniu może przynieść jedynie aktywność, głównie na niwie programowo-merytoryczno-medialnej. Niech wreszcie ktoś kompetentny przejmie stery w obszarze komunikacji ze społeczeństwem i zerwie z tradycją reagowania reaktywnego. To musi być młody człowiek, znawca meandrów sieci internetowej, któremu należy dać całkowicie wolną rękę. Osoba ta nie może być nadzorowana przez partyjną niezgułę, niosącą ósmy krzyżyk na karku, gdyż już teraz wam oznajmiam, że wtedy nic z tego nie będzie. Musicie wyjść do ludzi w regionach. Wasza aktywność w terenie jest żadna, a to dlatego, że po wyborach samorządowych roku 2024 i rozdaniu stołków w spółkach miejskich i gminnych, aktyw partyjny znów zapadł w półdekadowy sen, z którego wybudzi się na dwa miesiące przed kolejną elekcją. Aby tego wszystkiego dokonać, potrzebna jest zmiana pokoleniowa. „Wiarusi styropianu”, dziś już leciwi panowie, muszą ustąpić miejsca młodszym ludziom, a to, oczywiście, nie nastąpi dobrowolnie. Musi kogoś zaboleć i ja – wasz wyborca – wolę, żeby zabolało szlifierzy sejmowych korytarzy z trzydziestopięcioletnim stażem, niż kolejne pokolenia moich rodaków. Niestety, już teraz wiem, że operacja taka spowoduje duże tarcia i niesnaski, jednak żądam, by Jarosław Kaczyński ukazał swe propaństwowe oblicze i stał się przywódcą czasów trudnych.

Howgh!
Tȟašúŋke Witkó, 25 września 2024 r.

Autor jest emerytowanym oficerem wojsk powietrznodesantowych. Miłośnik kawy w dużym kubku ceramicznym – takiej czarnej, parzonej, słodzonej i ze śmietanką. Samotnik, cynik, szyderca i czytacz politycznych informacji. Dawniej nerwus, a obecnie już nie nerwus.