Dziura w budżecie rośnie w rekordowym tempie

Jeszcze kilka miesięcy temu mówiono o deficycie na poziomie 5,8 proc., ale sytuacja pogorszyła się szybciej niż zakładano. Wyższy deficyt oznacza miliardy złotych dodatkowego długu, które państwo będzie musiało zaciągnąć, by domknąć budżet. Równocześnie rośnie dług publiczny – w 2025 roku może zbliżyć się do 58 proc. PKB, tuż przed konstytucyjnym limitem 60 proc.

Przekroczenie tego progu wymusiłoby drastyczne cięcia w wydatkach państwowych, ograniczając m.in. finansowanie służby zdrowia, edukacji czy polityki prorodzinnej.

Przyczyny problemu

Głównym powodem takiego stanu rzeczy są rosnące koszty obsługi zadłużenia. Każda pożyczona złotówka generuje odsetki, które przy wysokich stopach procentowych stają się coraz bardziej dotkliwe. Dodatkowo wpływy z podatków rosną wolniej niż zakładano – spowolnienie gospodarcze, słabsze wyniki firm i niższa konsumpcja zmniejszają pieniądze w budżecie.

Skutki dla obywateli

Eksperci ostrzegają, że deficyt odczuje każdy Polak. Wyższe zadłużenie zwiększa presję na podnoszenie podatków, co może podnieść ceny paliwa, energii, alkoholu czy papierosów, a także ograniczyć ulgi podatkowe. Państwo szuka oszczędności również w inwestycjach infrastrukturalnych, co spowalnia rozwój miast i tworzenie nowych miejsc pracy.

Dodatkowo większe zadłużenie może podnieść koszty kredytów. Wyższe oprocentowanie obligacji państwowych przełoży się na droższe kredyty hipoteczne i konsumenckie, uderzając w tysiące rodzin.

Co czeka Polskę w kolejnych latach?

Prognozy mówią, że deficyt na poziomie około 6 proc. PKB może utrzymać się także w 2026 roku. To oznacza długotrwałe życie na kredyt, a każdy wstrząs gospodarczy, skok cen energii czy problemy z eksportem mogą mieć szczególnie dotkliwe skutki.

źródło: Niezależna