Rosjanie próbują siać niepokój w Estonii
2025-10-13 20:07:00(ost. akt: 2025-10-13 20:10:35)
Pojawienie się uzbrojonego, niezidentyfikowanego rosyjskiego oddziału na drodze, z której korzystają Estończycy, było zaplanowaną prowokacją. To kolejna gra hybrydowa Kremla – powiedział PAP Marek Kohv, estoński ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa.
Estonia zamknęła 10 października przejście graniczne w rejonie Saatse Boot, na granicy estońsko-rosyjskiej, w południowo-wschodniej części kraju, po tym, jak po stronie Federacji Rosyjskiej, na drodze, którą jeżdżą także Estończycy, zaobserwowano uzbrojony, siedmioosobowy oddział mundurowych.
Jak powiedział PAP Marek Kohv, ekspert ds. bezpieczeństwa z think tanku International Center for Defense and Security z siedzibą w Tallinie, oddział wyglądający na siły specjalne albo paramilitarne ustawił się na przecinającej terytorium Federacji Rosyjskiej drodze z miejscowości Lutepaa do Sesnik, w taki sposób, aby był wyraźnie widoczny.
– To nie był przypadek, ale zaplanowane działanie, prowokacja, rodzaj rosyjskiej operacji informacyjnej, w prowadzonej przez Kreml wojnie hybrydowej – ocenił Kohv i wyjaśnił, że do incydentu doszło po stronie Federacji Rosyjskiej, na mierzącym jedynie około kilometra rosyjskim odcinku drogi nr 178. To skrót, który wybierają miejscowi, aby szybciej dostać się na drugą stronę rosyjskiego terytorium w kształcie buta, wcinającego się w tym miejscu w Estonię.
Jak wyjaśnił Kohv, władze od dawna tylko obiecują budowę dobrej jakości trasy alternatywnej, a Estończykom nie chce się korzystać z 5-kilometrowej, kiepskiej drogi okrężnej.
– Wolą ryzykować i przejeżdżać przez Rosję, wiedząc, że nie chroni ich tam estońskie państwo, nie mogą się tam zatrzymywać, a władze stanowczo odradzają ten skrót – podkreślił ekspert.
Właśnie w tym miejscu pojawiła się zbrojna rosyjska bojówka. Według estońskich mediów Rosja poinformowała, że są to działania „rutynowe”, ale według Kohva sytuacja była dwuznaczna.
– Taka niejasność to rosyjska specjalność. Ludzie byli w tym rejonie zestresowani, filmowali tych żołnierzy, bo myśleli, że coś się dzieje i chyba o to chodziło Rosjanom – powiedział ekspert, ale zastrzegł, że nie była to akcja porównywalna z wtargnięciami rosyjskich MIG-ów w estońską przestrzeń powietrzną albo atakami dronów. Jak podkreślił rozmówca PAP, niezidentyfikowani żołnierze przebywali na własnym terytorium i nie próbowali przekroczyć estońskiej granicy.
– Moim zdaniem to była wykreowana niewielkimi środkami prowokacja, mająca wprowadzić niepokój w społeczeństwie. Gra hybrydowa obliczona na to, że przeciwnik się przestraszy – powiedział Kohv i przypomniał, że Rosjanie podobnie rozgrywają na przykład informacje dotyczące ich rzekomej superbroni Oresznika. Jego zdaniem straszą Oresznikiem Europę, nie wykluczając rozmieszczenia wyrzutni na Białorusi, a tymczasem użyli tej rakiety tylko raz i nie widać jej na froncie na Ukrainie.
Kohv przekonywał w rozmowie z PAP, że Estonia się nie boi, a piątka krajów graniczących z Rosją, w tym Polska – „wkrótce militarna super siła” – jest razem bardzo silna i dlatego „nie można się cały czas poddawać rosyjskim sztuczkom wojny informacyjnej”.
Oficjalnie estońskie przejście graniczne zostało zamknięte w piątek późnym wieczorem i będzie wyłączone z ruchu do wtorku, 14 października.
Estoński minister spraw zagranicznych Margus Tsahkna napisał w niedzielę na platformie X, że „sytuacja pozostaje pod kontrolą”, ale przejazd pozostaje zamknięty „aby uniknąć potencjalnych incydentów”. Minister dodał, że „w dłuższej perspektywie” Estonia planuje całkowicie wycofać się z ruchu na drodze przebiegającej przez terytorium Federacji Rosyjskiej. Nowa trasa jest według niego w budowie, a obecny układ jest „anomalią historyczną”.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez