Paryż chce skorzystać na rozwoju polskiej armii
2025-01-13 19:52:24(ost. akt: 2025-01-13 19:53:19)
Paryż chce, aby francuski przemysł obronny skorzystał na rozwoju polskiej armii, ale do tego potrzebna będzie poprawa relacji dyplomatycznych - pisze "Le Monde" przy okazji poniedziałkowej wizyty ministra obrony Francji Sebastiena Lecornu w Warszawie.
Francuski dziennik przypomina, że Lecornu przyjeżdża do Polski nieco ponad miesiąc po wizycie prezydenta Francji Emmanuela Macrona w Warszawie. Macron poruszył wówczas z premierem Donaldem Tuskiem temat wysłania wojsk na Ukrainę po ewentualnym rozejmie z Rosją.
"Le Monde" zauważa jednak, że pomysł ten - którego głównym zwolennikiem jest Paryż - spotkał się w Warszawie z rezerwą. Przyczyną tej niechęci jest m.in. małe doświadczenie polskiego wojska poza granicami kraju - podkreślają autorzy artykułu.
"Warszawa o wiele lepiej czuje się z pomysłem konsolidacji roli Polski jako zaplecza (Ukrainy)” - stwierdza gazeta. “Priorytetem dla Polski nie jest wysłanie żołnierzy, a zapewnienie, że dostawy uzbrojenia będą kontynuowane, a nawet zwiększone" - tłumaczy "Le Monde" analityczka ds. Polski i NATO francuskiego think-tanku IFRI Amelie Zima.
"Dlatego obecna wizyta Lecornu w Polsce ma bardziej na celu zacieśnienie współpracy w obszarze przemysłu wojskowego, m.in. przy produkcji amunicji dla Ukrainy czy kwestii bilateralnych" - dodają autorzy.
Przypominają, że od 2022 r. Polska rozpoczęła politykę masowego dozbrajania, kupując broń od USA i Korei Płd. "Wejście Francji (na polski rynek) nadchodzi trochę za późno" - ocenia w rozmowie z dziennikiem Leo Peria-Peigne z IFRI.
"Większość dużych kontraktów jest już w realizacji. Na tym etapie francuscy przemysłowcy mogą więc tylko zabiegać o kontrakty długoterminowe lub niższej rangi" - dodaje "Le Monde". Jak zaznacza gazeta, szansą dla francuskich firm mogą być polskie plany zakupu okrętów podwodnych. O kontrakt ubiegać się ma firma Naval Group.
Francuski dziennik zwraca też uwagę na przeszkody stojące przed francuskimi przedsiębiorstwami z branży obronnej. "Warunki, które stawiają Polacy przed podpisaniem takich kontraktów są niezwykle wymagające. Według polskiego prawa, (...), część produkcji musi odbywać się w Polsce (...)" - pisze dodając, że strategia ta, służąca wsparciu głównego polskiego przedsiębiorstwa zbrojeniowego, PGZ, jest trudna do zaakceptowania przez Francję.
Dodatkowo, Polska może w zamian za przyznanie kontraktów wysunąć swoje żądania, np. wymóg stacjonowania żołnierzy na swoim terytorium. "Amerykanie często zdobywali kontrakty dzięki temu (...) Francja mogłaby tu zagrać swoją kartą: szkoleń" - przypuszcza dziennik. "Polacy są bardzo zainteresowani doświadczeniem francuskiego wojska" - potwierdza Peria-Peigne, podkreślając, że realizacja polskich ambicji podwojenia sił zbrojnych wymaga wyszkolenia dużej liczby żołnierzy.
Paryż musi jednak odbudować zaufanie Warszawy - podkreśla "Le Monde". Zwraca uwagę, że na relacjach nadal ciąży koncyliacyjna polityka Macrona względem Putina, którą prowadził przed wojną. Amelie Zima ocenia, że Polacy oczekują od Francji gwarancji, np. w kwestii rozciągnięcia parasola nuklearnego nad Polskę lub odstąpienia od aktu NATO-Rosja z 1997 r., który teoretycznie wyznacza limity tego, ile kontyngentów może stacjonować na wschodniej flance Sojuszu.
Aby wznieść się ponad te podziały, Paryż i Warszawa dążą do renegocjacji porozumienia obronnego, czego rezultatem ma być podpisanie traktatu wiosną w Nancy - zwraca uwagę "Le Monde". "W tych okolicznościach Paryż i Warszawa mogłyby dogadać się w innej sprawie, poruszanej w Brukseli przez polską prezydencję: wyłączenia wydatków obronnych z unijnych przepisów fiskalnych, ograniczających deficyt finansów publicznych do 3 proc. PKB danego kraju" - konkluduje dziennik. (PAP)
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez