Sprzedawałeś przez Internet, to zapłacisz
2025-10-03 09:35:44(ost. akt: 2025-10-03 09:40:43)
Fiskus dostał dostęp do szczegółowych danych o setkach tysięcy Polaków sprzedających w internecie. To efekt unijnych regulacji nakładających nowe obowiązki na popularne platformy handlowe. Dzięki temu urzędnicy mogą łatwo sprawdzić, kto powinien zapłacić podatek od sprzedaży. Eksperci ostrzegają, że dla wielu osób może się to skończyć poważnymi problemami finansowymi.
Krajowa Administracja Skarbowa zyskała potężne narzędzie do kontrolowania sprzedaży internetowej. Największe platformy handlowe – w tym Allegro, OLX i Vinted – przekazały obszerne raporty o swoich użytkownikach. To efekt unijnej dyrektywy DAC7, która nakazuje serwisom gromadzenie i przesyłanie szczegółowych informacji o osobach sprzedających w sieci.
Na listę fiskusa trafił każdy, kto w ciągu roku przeprowadził ponad 30 transakcji lub osiągnął przychód przekraczający 2 tysiące euro (około 8,6 tys. zł). W raportach znalazły się m.in. imiona i nazwiska, adresy, numery identyfikacji podatkowej, a także dane dotyczące poszczególnych transakcji.
Co istotne, system nie odróżnia sprzedaży okazjonalnej od regularnego handlu. Oznacza to, że w bazie figurują zarówno osoby, które sprzedawały używane ubrania czy książki, jak i ci, którzy prowadzili działalność przypominającą sklep internetowy.
Ryzyko dla sprzedających i twórców internetowych
Największe ryzyko ponoszą osoby sprzedające regularnie i nastawione na zysk. Jeśli urzędnicy uznają, że ktoś prowadził działalność gospodarczą bez jej rejestracji, mogą zażądać nie tylko zapłaty podatku, ale też odsetek i dodatkowych sankcji.
Pod lupą znajdą się także influencerzy i streamerzy. KAS podkreśla, że stałe wpłaty od widzów czy subskrybentów nie są darowiznami, lecz źródłem dochodu, który należy opodatkować.
Zwolnienia i obowiązek dowodowy
Eksperci uspokajają, że nie każda osoba sprzedająca w sieci zostanie ukarana. Sprzedaż rzeczy używanych, które były własnością sprzedającego przez co najmniej pół roku, jest zwolniona z podatku. Jednak fiskus może poprosić o dowody – rachunki, faktury czy potwierdzenia przelewów. Brak dokumentów będzie działał na niekorzyść podatnika.
Co dalej?
Analiza przekazanej bazy danych potrwa, ale pierwsze kontrole to tylko kwestia czasu. Urzędnicy będą wybierać osoby, które osiągały największe obroty lub sprzedawały szczególnie często. W praktyce wielu Polaków może wkrótce otrzymać wezwanie z urzędu i konieczność tłumaczenia się z internetowej sprzedaży.
To oznacza, że każdy, kto korzysta z serwisów sprzedażowych częściej niż okazjonalnie, powinien dobrze przygotować się na ewentualne pytania fiskusa.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez